Była prezydentem Gdyni, posłanką, ministrem zdrowia. - Romantyczna i pragmatyczna zarazem - opisuje ją krótko Wojciech Szczurek, obecny włodarz miasta. Udaną karierę polityczną przerwał rak trzustki. Popularna Franka zmarła dokładnie 15 lat temu.
Urodziła się we Francji jako Francois Bieńko - pierwsza córka emigrantów z Polski. Po dwóch latach ojciec Franciszki postanowił wraz z rodziną wrócić do kraju. Zamieszkali w Szczecinie. Kilkanaście lat później w Gdyni poznała Jacka, miłość swojego życia. Może właśnie dlatego "miasto z morza" ukochała najbardziej. Przez 14 lat wykładała w Wyższej Szkole Morskiej. W czasie stanu wojennego jej mąż został internowany, a ona wyrzucona z uczelni. Nie mogła dokończyć doktoratu. By utrzymać rodzinę, zaczęła sprzedawać zrobione na drutach swetry.
Jednak już w 1989 r. stanęła na czele Komitetu Obywatelskiego "Solidarność", który w wyborach do Rady Miasta Gdyni odniósł ogromny sukces - zdobył 46 na 50 miejsc. Dwa tygodnie później F. Cegielska została pierwszą prezydent demokratycznej Gdyni. Wraz ze współpracownikami rzuciła się w wir pracy.
Zaczęła tworzyć nową komunikację miejską, wymieniła przestarzały system zaopatrzenia dzielnic w wodę, oczyściła plażę i otworzyła ją dla mieszkańców i turystów, dokończyła po 25 latach Estakadę Kwiatkowskiego, powołała do życia pierwszy komunalny bank w Polsce.
Założyła też hospicjum i dom dla samotnych mężczyzn. W zakresie działalności charytatywnej chętnie współpracowała najpierw z bp. pomocniczym chełmińskim Andrzejem Śliwińskim, potem z metropolitą gdańskim abp. Tadeuszem Gocłowskim. - Obaj hierarchowie, ludzie wielkiej mądrości, byli bez wątpienia dla Franciszki duchowymi autorytetami - podkreśla W. Szczurek.
- To była wizjonerka. I tytan pracy. Wymagała tak samo wiele od siebie, jak od innych - podkreśla Małgorzata Sokołowska, dziennikarka, znawczyni historii Gdyni.
F. Cegielska pracowała po kilkanaście godzin dziennie. - Kosztem rodziny i zdrowia - uważa Joanna Grajter, rzecznik prasowy Gdyni od 1991 r. do dziś. - Nie dbała o racjonalne jedzenie. Były okresy, kiedy bardzo tyła. Decydowała się wtedy na radykalne diety. Przez wiele dni nic nie jadła, piła tyko wodę. Paliła też strasznie dużo papierosów - dodaje.
Niektórzy nazywali ją "żelazną Franką". - To określenie wcale nie jest negatywne. Franciszka nigdy nikogo nie traktowała z góry. Po prostu wiedziała, czego chce i umiała to osiągnąć - twierdzi Stanisław Szwabski, współtwórca gdyńskiego samorządu. - Bez wątpienia budziła respekt - dodaje W. Szczurek.
A jaka była prywatnie? - Zaczytywała się w klasycznej literaturze, kochała zwierzęta i kwiaty, które z namiętnością hodowała - opowiada obecny prezydent Gdyni.
- Była prawdziwą kobietką. Lubiła się ładnie ubrać. Cechą charakterystyczną stylu pani prezydent były poncza w różnych kolorach. Pasowały do jej zamaszystego stylu. Kiedyś razem poszłyśmy do butiku. Wzięła do przebieralni kilkanaście sukienek, a ja pomagałam wybrać te najładniejsze - wspomina J. Grajter.
Pod "opieką" Franciszki Cegielskiej wyrósł obecny prezydent Gdyni - Wojciech Szczurek Archiwum Jan Hlebowicz /Foto Gość Franciszka Cegielska ciągle potrzebowała nowych wyzwań. Po dwóch kadencjach prezydenta miasta została posłanką. Następnie ministrem zdrowia. Swój gdyński gabinet zostawiła następcy i "wychowankowi" - Wojciechowi Szczurkowi. Była pewna, że przeprowadzi niezbędne reformy i zażegna kryzysy w służbie zdrowia. Nie zdążyła. O jej chorobie wiadomo było od początku 2000 roku. Zmarła w południe 22 października. Kilkanaście tysięcy gdynian pożegnało Franciszkę na cmentarzu Witomińskim. Przyjaciele mówili: "Pokochała nasze miasto, a ono odwzajemniło się jej miłością".
22 października o godz. 12 w sali obsługi mieszkańców Urzędu Miasta Gdyni, której powstanie forsowała F. Cegielska, została odsłonięta tablica ją upamiętniająca. Wystawiona została także księga pamiątkowa poświęcona byłej prezydent Gdyni. Wszyscy chętni mogą się do niej dopisać.