Najtrudniej jest zacząć. Co mam właściwie powiedzieć 5-letniej dziewczynce i 10-letniemu chłopcu, którym umarła ukochana mama? Jak im wyjaśnić, gdzie teraz jest? Czym jest śmierć? Jakich słów użyć?
Na te i inne pytania odpowiadali uczestnicy konferencji "Zapomniani żałobnicy - o żałobie dzieci i młodzieży", która odbyła się 5 listopada w gdańskim Parku Naukowo-Technologicznym.
Spotkanie otworzył wykład dr Marii Rogiewicz, psychoterapeuty, poświęcony procesowi żałoby u dzieci i młodzieży. - Nie ma czegoś takiego jak "recepta na żałobę". Zawsze będzie przebiegała ona w indywidualnym rytmie, bo każdy śmierć bliskiego przeżywa inaczej - zaznaczyła na wstępie.
Jakie mogą być reakcje dziecka na śmierć mamy lub taty? - Płacz, trudności z zasypianiem, lęk przed rozstaniem z bliskimi choćby na chwile, ale także zatrzymanie się w rozwoju psychicznym i fizycznym. Na przykład dziecko je posiłki samodzielnie, a po stracie rodzica - przestaje - wyliczała prelegentka.
Jak należy zareagować w takiej sytuacji? - Przede wszystkim być przy dziecku, niezależnie od jego nastroju, a także słuchać, obserwować, odpowiadać cierpliwie na pytania, pomagać w wyrażaniu emocji, okazywać miłość na każdym kroku. I bardzo dużo przytulać - wyjaśniała dr Rogiewicz.
Dzieci potrzebują także pomocy psychologicznej. Problem w tym, że mało kto potrafi profesjonalnie jej udzielić. - Tak jest choćby w wielu szkołach, w których pedagodzy zupełnie nie są oswojeni z tematem śmierci - zwróciła uwagę Agnieszka Paczkowska, psycholog, pracownik Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza SAC w Gdańsku.
- Szkoła potrzebuje nauczycieli, którzy nie będą bali się podejść do ucznia, usiąść obok niego, wsłuchać się w jego emocje. Potrzebują też pedagogów, którzy potrafią "być z dzieckiem w smutku". Uczeń będący w żałobie nie oczekuje rad, wykładów na temat śmierci, ale obecności drugiej osoby, z którą mógłby po prostu porozmawiać. Czasem wystarczy zwykłe: "Widzę, że płaczesz. Co się dzieje?" - podkreśliła.
Ks. prof. Piotr Krakowiak mówił z kolei o duchowym wsparciu osieroconych. - Bardzo łatwo jest powiedzieć dziecku: "Twój tata, przyjaciel, babcia, są już w niebie, gdzie jest im cudownie, pięknie i wspaniale". Ale tego typu zdań, młodzi żałobnicy, nie chcą słyszeć. Kontekst dochodzenia do tej prawdy trzeba zostawić na potem. Najważniejsze to być przy osieroconym, prowadzić przez niewiarę, bunt wobec Boga, wściekłość na Niego, negowanie Jego miłosierdzia, rozpacz. Jeśli będziemy cierpliwi, z czasem pytanie o sens śmierci najbliższego sam zacznie się pojawiać.
Konferencja "Zapomniani żałobnicy" otworzyła cykl szkoleniowy dla kadry zarządzającej i nauczycieli placówek oświatowych w województwie pomorskim w ramach programu "Tumbo pomaga" Fundacji Hospicyjnej. Celem inicjatywy jest kompleksowa - materialna, duchowa i psychologiczna pomoc dzieciom i młodzieży w żałobie oraz ich rodzicom, opiekunom i nauczycielom, którzy towarzyszą im w tych trudnych chwilach.
W najbliższym czasie w ramach inicjatywy "Tumbo pomaga" odbędą się warsztaty i spotkania ewaluacyjne, których celem jest oswojenie pedagogów z tematem śmierci i przygotowanie ich do trudnych rozmów ze swoimi podopiecznymi. Szkolenia realizowane są z pieniędzy miasta Gdańsk.
- Każdego dnia do szkoły może wejść policja, która oznajmi, że w wypadku samochodowym zginęli rodzice jednego z uczniów. "Proszę zaopiekować się dzieckiem zanim na miejscu pojawi się psycholog". To są realne sytuacje, z którymi stykamy się na co dzień, bo, jak mówią statystyki, co pół godziny jedno dziecko w Polsce zostaje sierotą - mówił Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska i pedagog wczesnoszkolny. - Dzięki programowi "Tumbo pomaga" nauczyciele dowiedzą się, jak rozmawiać o śmierci oraz w jaki sposób wspierać swoich podopiecznych w żałobie - dodał.
Więcej na ten temat żałoby dzieci w 46. numerze "Gościa Gdańskiego".