Ksiądz niepokorny. Brał udział w trzech wojnach, o włos uniknął kary śmierci, przez 6 lat skutecznie ukrywał się przed gestapo. Mówili na niego „ksiądz generał”, choć nigdy generałem nie był. Jego życie to gotowy scenariusz na film...
Rok 1961, Tuchola. Na niewielkim przyparafialnym cmentarzu zgromadziły się tysiące ludzi. Wśród nich przechadzają się ubecy w cywilu. Ci sami, którzy jeszcze niedawno nagrywali kazania zmarłego i sporządzali z nich sążniste raporty. Żałobnicy pogrążeni w smutku pochylają się nad trumną, niektórzy płaczą, inni salutują albo wznoszą patriotyczne okrzyki. Nie żyje „ksiądz generał”, społecznik, publicysta, promotor kaszubszczyzny, genialny konspirator, a przede wszystkim wyjątkowy kapłan, który nawet w bunkrze udzielał chrztów, spowiadał i rozdawał Komunię św. Tak mogłaby wyglądać ostatnia scena filmu o ks. Józefie Wryczy. – Jednej z najwybitniejszych postaci, jaką wydała pomorska ziemia, a jednocześnie postaci nieco zapomnianej i niefunkcjonującej w powszechnej świadomości mieszkańców Wybrzeża – mówi Wiesław Kwapisz, reżyser.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.