- NSZZ "Solidarność" ma stać na straży godności człowieka, sprawiedliwości, prawa i czystości myślenia etycznego - mówił abp Sławoj Leszek Głódź do działaczy związku.
W gdańskiej sali "Akwen" odbyła się doroczna uroczystość opłatkowa, na którą tradycyjnie zjechali się działacze NSZZ "Solidarność" z całej Polski. Gospodarzami spotkania byli Piotr Duda, przewodniczący związku, oraz szef Regionu Gdańskiego "S" Krzysztof Dośla. W uroczystości uczestniczył także abp Głódź, metropolita gdański.
- Wydaje się, że tak niedawno dzieliliśmy się opłatkiem. A przecież tym roku zaszło tyle zmian w naszym życiu, w związku i naszej ojczyźnie. Myślę, że wielu z nas będzie zasiadało w tym roku do stołu z ogromną nadzieją - mówił K. Dośla. - Na polskim Wybrzeżu pamiętamy o zdarzeniach z roku 1970. O tym, jak się czuły, zasiadając do wigilii 45 lat temu, rodziny tych, którzy na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zostali zamordowani z zimną krwią. Zamordowano ich za to, że upomnieli się o godne warunki życia, że wyrażali sprzeciw wobec dyktatury komunistycznej - mówił, nawiązując do słów pastorałki "Puste miejsce przy stole". - Musimy mieć świadomość, że chleb, którym będziemy się dzielili podczas wigilii, kosztował sporo - dodał K. Dośla.
- Bardzo wam dziękuję za pracę na rzecz "Solidarności" i ludzi pracy. To był rok wielkich nadziei, które się spełniły. Ale nadzieje te trzeba przekuć w czyny. To wielkie wyzwanie. Mamy prezydenta, który czuje sprawy społeczne, i rząd, który zamierza je realizować - podkreślał P. Duda. Przewodniczący podkreślał jednak, że związek zawodowy powołany jest do troski o interesy pracownika, niezależnie od tego, kto sprawuje rządy w państwie.
Po modlitwie i poświęceniu opłatków głos zabrał także abp Głódź. - Dzisiaj łatwo szafuje się pojęciem "państwo prawa". Ale to nie jest wartość absolutna - mówił do zgromadzonych. - Każde państwo powinno być naznaczone miłością, sprawiedliwością, miłosierdziem, szacunkiem dla godności człowieka i jego pracy. Jeżeli tego nie ma, to im więcej mówi się o "państwie prawa", tym więcej pojawia się też bezprawia - podkreślał hierarcha. Przypomniał, że zarówno reżim komunistyczny, jak i hitlerowski totalitaryzm także powoływały się na prawo. - W imię państwa prawa jechały na Syberię kibitki. I w imię państwa prawa jechały wagony do obozów koncentracyjnych. Jedno i drugie, mimo że nazywały się państwem prawa, naruszyły godność osobistą, narodów i całych grup społecznych - stwierdził metropolita. - Po latach przemian mówi się dzisiaj o państwie wyznaniowym, o przemocy w rodzinie. W imię demokracji namaszcza się i nobilituje patologie. To nie ma nic wspólnego z prawami człowieka. Kościół ani żaden zdrowo myślący obywatel nie da na to przyzwolenia - dodał hierarcha.