- Nie spodziewaliśmy się, że w czasie renowacji dokonamy aż takiego odkrycia. Naszym oczom ukazały się pełnowymiarowe obrazy biblijne datowane na 1687 rok - mówi ks. Krzysztof Zdrojewski, proboszcz parafii Matki Boskiej Różańcowej w Koźlinach.
Mały kościółek pw. Znalezienia Krzyża Świętego w Krzywym Kole, będący filią parafii w Koźlinach, ma swoją długą i ciekawą historię. Powstał najprawdopodobniej w XIV wieku. Od tamtego momentu świątynia wielokrotnie zmieniała swój wygląd – była przebudowywana, zmieniano układ ław w zależności od gustów i aktualnej posługi duszpasterskiej.
Ziemie, na których znajduje się kościół, także mają swoją historię, bardziej burzliwą niż sama świątynia. Bo nawet podczas wojen polsko-szwedzkich, kiedy to w latach 50. XVII wieku Szwedzi nałożyli na wioskę potężną kontrybucję, malutki kościół piękniał. – Nie można powiedzieć, że był to wiek sielankowy dla ziem i ludności, tym bardziej powinien fascynować rozmach, z jakim wyposażono wówczas kościół – uważa ks. K. Zdrojewski.
Rozpoczęte w na przełomie maja i czerwca zeszłego roku prace konserwatorskie doprowadziły do zaskakujących odkryć. Pod zdjętą warstwą farby na drewnianej stalli, czyli ławie z klęcznikiem, ukazały się piękne obrazy i zdobienia. – Jesteśmy świadkami odsłonięcia pierwotnej, XVII-wiecznej warstwy malowideł. Oczywiście, nie było tak, że nie wiedzieliśmy, że pod farbą coś się znajduje. Domyślaliśmy się, bo pod przemalowaniami było częściowo widać przebijające kształty figuralne – mówi proboszcz. Jednak nikt nie spodziewał się, że będą to pełnowymiarowe biblijne obrazy.
– Nie spodziewaliśmy się, że na drzwiczkach prowadzących do ław odkryjemy malowidła, które, jak wskazuje data, pochodzą z 1687 roku, a kunszt, z jakim zostały namalowane, pozwala przypuszczać, że wykonywali je mistrzowie w swoim artystycznym fachu – wyjaśnia ks. Zdrojewski. Malowidła najprawdopodobniej powstały w warsztatach gdańskich, gdzie dbano o najwyższy malarski poziom. – To widać gołym okiem, jak znakomici byli ci artyści. Tu nie ma przypadkowych pociągnięć pędzla. Wszystko jest dokładnie przemyślane – mówi kapłan.
Odnowiona stalla to dopiero początek konserwatorskich zmagań. – Jesteśmy na etapie zabiegania o kolejne dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pierwsze otrzymaliśmy po 2 latach starań i przy dodatkowym wkładzie własnym mogliśmy zabrać się do pracy. Teraz liczymy, że wsparcie finansowe z ministerstwa również się pojawi i uda się okryć kolejne malowidła na pozostałych stallach. Policzyliśmy, że w sumie będzie to 20 obrazów – mówi ks. Zdrojewski.
Niestety, w najgorszym stanie są te ławy, na których jest najwięcej malowideł. – Ten fatalny stan wynika ze zniszczeniem belek bazowych, na których ławy spoczywają, jednak, jeśli kiedyś uda się odrestaurować cały kościół, a raczej kaplicę, jak nazywany był w ciągu stuleci, to będzie ją można śmiało nazwać Mały Wersalem Ziemi Żuławskiej – zapewnia proboszcz.