Nowy numer 38/2023 Archiwum

Dla kogo plac?

– Na uświęconej krwią poległych stoczniowców ziemi odbywają się manifestacje całkowicie zaprzeczające wartościom, za które walczyliśmy w 1970, 1980 czy 1981 roku. Tak dłużej być nie może – uważa Czesław Nowak, prezes Stowarzyszenia „Godność”.

Plac Solidarności znajduje się przy pomniku Poległych Stoczniowców i historycznej Bramie nr 2 gdańskiej stoczni. Miejsce to, będące świadkiem przełomowych dla Polski wydarzeń, dla wielu jest przestrzenią szczególną. Wciąż żywa jest bowiem pamięć o bohaterskich robotnikach, którzy, stawiając na szali własne życie, nie bali się głośno zaprotestować przeciwko komunistycznej władzy. Od wielu lat pl. Solidarności to także swoista agora – miejsce, w którym odbywają się nie tylko uroczystości religijne czy nawiązujące do skomplikowanej, bolesnej historii, ale także różnego rodzaju manifestacje – zarówno prawicowe, jak i lewicowe. – Przestrzeń ta uświęcona jest krwią Polaków. Symbolem tego męczeństwa są stojące tam krzyże, które podkreślają chrześcijański wymiar polskiej drogi do wolności. Niestety, są pewne grupy, takie jak feministki czy działacze Komitetu Obrony Demokracji, które instrumentalnie wykorzystują to dziedzictwo – tłumaczy C. Nowak, organizator strajku w porcie gdańskim w 1980 r.

Tylko rocznice

Ostatnio o ochronę pl. Solidarności zaapelowali Łukasz Hamadyk, Anna Kołakowska i Jaromir Falandysz, radni Prawa i Sprawiedliwości oraz przedstawiciele Stowarzyszenia „Godność” zrzeszającego byłych opozycjonistów i działaczy „Solidarności”. Wspólnie skierowali w tej sprawie pismo do Jarosława Sellina, sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. „Wnosimy, aby jedynymi dopuszczalnymi w tym miejscu zgromadzeniami były te, które wiążą się z obchodami rocznic grudnia 1970 r., sierpnia 1980 r. i grudnia 1981 r.” – czytamy w liście. Propozycja wywołała burzę w lokalnych i ogólnopolskich mediach. Krytycy pomysłu podkreślali, że pl. Solidarności powinien – tak jak dotychczas – być przestrzenią otwartą dla wszystkich, niezależnie od poglądów. Pozostać miejscem, gdzie mogą demonstrować zarówno feministki, jak i przedstawiciele ruchów pro life, zwolennicy PO oraz PiS, narodowcy i środowisko KOD. – Oczywiście, zdawaliśmy sobie sprawę, że ochrona pl. Solidarności uniemożliwiłaby organizację także tych wydarzeń, z którymi się utożsamiamy. Wielokrotnie sama byłam inicjatorką różnego rodzaju happeningów w tym miejscu – zaznacza A. Kołakowska.

Matka Boża i... aborcja

Na apel odpowiedział już wiceminister Sellin. „Rozumiem troskę, gdy naruszana jest powaga tego miejsca. Pragnę jednak zauważyć, że plac jest przestrzenią otwartą, dostępną dla wszystkich, również dla adwersarzy politycznych, z którymi się nie zgadzamy” – napisał i zaapelował do swojego środowiska, by „dawać dobry przykład własnymi manifestacjami”. Ze słów wiceministra cieszą się władze Gdańska. – Na zakaz demonstracji w jakimś miejscu nie pozwala obowiązująca w Polsce Ustawa o zgromadzeniach publicznych. Dobrze, że wiceminister ma tego świadomość – mówi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska, także były opozycjonista. Radni PiS i przedstawiciele Stowarzyszenia „Godność” rozumieją intencje J. Sellina. – Musimy zacząć od siebie, a jednocześnie apelować do innych środowisk, by nie wpisywały placu w bieżące polityczne spory – uważa J. Falandysz. – Nasz list miał wywołać dyskusję nad kwestią, która wymaga uregulowania. To udało się osiągnąć – podkreśla A. Kołakowska. Jednocześnie inicjatorzy apelu uważają, że odpowiedź wiceministra w żaden sposób nie rozwiązuje problemu. – Powaga pl. Solidarności nadal będzie naruszana przez środowiska, które godzą w wartości, o jakie walczyły kolejne pokolenia Polaków – twierdzi radna PiS.

Chodzi o trójmiejską manifę z 2013 r. i demonstrację KOD z końca 2015 r. Podczas pierwszego z tych wydarzeń grupa działaczy LGBT oraz feministki w otoczeniu symboli religijnych – krzyży oraz wizerunku Matki Bożej – postulowała rozdzielenie państwa od Kościoła, wyprowadzenie religii ze szkół oraz prawo do aborcji. – Feministki nawoływały do mordowania nienarodzonych dzieci, wiążąc to z ideałami Sierpnia ‘80. Nie za to przelewali krew religijni, pełni szacunku dla krzyża stoczniowcy walczący o wolność głęboko zakorzenioną w wartościach chrześcijańskich – mówi A. Kołakowska. – Radni PiS pragną zawłaszczyć element dziedzictwa Solidarności ‘80, którą wówczas tworzyło 10 mln Polek i Polaków. Nie można na to pozwolić, jak i na to, by zabieg aborcji nazywać „mordowaniem nienarodzonych dzieci” – odpowiada na te zarzuty Lidka Makowska, współorganizatorka Manify.

Zostaliśmy znieważeni

Bezpośrednim impulsem do napisania apelu o ochronę pl. Solidarności była demonstracja KOD, która odbyła się 13 grudnia. – Przyszliśmy pod pomnik Poległych Stoczniowców, aby złożyć wieniec i zapalić znicze w intencji naszych kolegów, ofiar stanu wojennego – opowiada C. Nowak, który w 1981 r. zorganizował strajk w swoim zakładzie pracy. – W pewnym momencie demonstranci KOD zaczęli nas popychać i wyzywać od faszystów. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Radomira Szumełdę, regionalnego koordynatora KOD na Pomorzu. – 13 grudnia jedynym legalnym zgromadzeniem była demonstracja KOD. Członkowie Stowarzyszenia „Godność” razem z radną Kołakowską przyszli tam nielegalnie po to, aby nas obrażać i prowokować. Rzeczywiście, doszło do przepychanki słownej, ale jeśli ktoś przychodzi nieproszony, to nie dziwmy się, że spotyka się ze stanowczą odpowiedzią – mówi.

Dawni działacze „Solidarności” nie zamierzają składać broni. – Będziemy nadal protestować przeciwko happeningom depczącym dziedzictwo Grudnia ˇ70 czy Sierpnia ˇ80 – zapowiada C. Nowak. Dlatego wystosowali list otwarty przed kolejną demonstracją KOD. „Zostawcie w spokoju ten święty dla wielu gdańszczan plac (...). Jest w Gdańsku wiele innych placów” – piszą sygnatariusze. – Dla nas pl. Solidarności także jest świętym miejscem. To symbol walki o wolną, demokratyczną Polskę, w tym także o wolność do zgromadzeń. Odnosząc się z pełnym szacunkiem do tego miejsca pamięci, świętując swobodę wyrażania poglądów, oddajemy największy hołd bohaterom Grudnia ˇ70 czy Sierpnia ˇ80 – zaznacza R. Szumełda. O zdanie pytamy historyka dr. Karola Nawrockiego. – Choć prawo nie pozwala na odgórne zakazywanie demonstracji na pl. Solidarności, istnieją inne sposoby jego ochrony – uważa. – Prezydent Gdańska całkiem niedawno poprosił narodowców, by nie manifestowali w tym miejscu przeciwko sprowadzaniu do Polski imigrantów. Powinien podobnie reagować także w przypadku innych demonstracji niezwiązanych z wydarzeniami historycznymi.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Quantcast