W niedzielę odbył się zorganizowany przez Komitet Obrony Demokracji wiec poparcia dla Lecha Wałęsy. KOD-owcy pod hasłem „Polska murem za Wałęsą” zgromadzili się na placu Solidarności obok pomnika Trzech Krzyży.
Lech Wałęsa wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie pojawił się na niedzielnym wiecu. – Mimo że nie ma z nami Lecha Wałęsy, to ta „wałęsowa" nuta została zachowana dzięki obecności – Danuty Wałęsy oraz Anny Domińskiej, córki. Przyszliśmy tutaj z potrzeby naszych serc. Przyszliśmy, żeby powiedzieć: jesteśmy z tobą. Dziękujemy za wolną Polskę, dziękujemy za bezkrwawą transformację – zapewniał Radomir Szumełda, przewodniczący pomorskiego KOD.
„Wyciągnięta" z tłumu Danuta Wałęsa zabrała głos zamiast Lecha, swojego nieobecnego męża. – Nie myślałam, że ja jeszcze będę musiała, bo faktycznie musiałam, wystąpić przed takim tłumem – mówiła żona byłego prezydenta.
– Władzy na ulicy nie zdobędziemy ani jej nie obalimy. My musimy się po prostu organizować. My nie możemy w tej chwili liczyć na Kościół, choć to przykre i smutne, choć biskup Głódź mówi, żeby Wałęsa przeprosił, ale za co ma Wałęsa przepraszać? Gdyby Wałęsa nie rozmawiał z komunistami, to by nic nie osiągnął, nie bylibyśmy tutaj, nie wiadomo, jak by się wszystko potoczyło – kontynuowała D. Wałęsa
– Prawdą jest, że Kościół mógłby dużo powiedzieć: księża czy biskupi, którzy byli w tamtym czasie. Ale kościół osiągnął swoje. Wałęsa wywalczył msze święte w radio i telewizja, i wiele rzeczy Kościół ma: teraz dostał pieniądze. I Kościół, mój Boże, powinien być z narodem. Zakonnik powinien być w ubóstwie, bo przysięgał ubóstwo, a ten zakonnik w Toruniu, to nie jest zakonnik, to jest biznesmen – mówiła.
– Rząd jest po to, żeby służył społeczeństwu, a nie pewnej grupie, nie jakimś wybranym ludziom. Nie że jest pani premier, pan prezydent, a rządzi sobie z tyłu jakiś malutki i podejmuje decyzje, a oni wykonują. Nie pozwolimy na to i będziemy się gromadzić i będziemy dążyć do tego, żeby ich po prostu odprowadzić – powiedziała D. Wałęsa.
– On rozmawiał z komunistami, ale ja mogę gwarantować, że on nikogo nie skrzywdził, nikogo nie zdradził, nikogo nie sprzedał i nie brał żadnych pieniędzy – kontynuowała D. Wałęsa.
Nie obyło się bez podziękowań dla wszystkich, którzy w wiecu wzięli udział. Jednocześnie żona Wałęsy zasugerowała, że zgromadzona na placu liczba osób jest nadal niewystarczająca aby były prezydent przybył osobiście. – Mówi, że jak będzie jeszcze większa grupa, to on na pewno przyjdzie – mówiła D. Wałęsa.
Wśród osób, które na scenie zabierały głos była także Henryka Krzywonos, która zwróciła się bezpośrednio do Wałęsy: – Lechu, nie bój się, my wiemy, że jesteś niewinny – mówiła Krzywonos. Następnie zadeklarowała: – Ja, jako Henryka Krzywonos, uczestniczka strajków, sygnatariuszka porozumień sierpniowych, ogłaszam wszem i wobec: nie dajmy z siebie zrobić idiotów. Wałęsa nigdy nie był "Bolkiem".
Krzywonos sugerowała, że dostarczone do IPN dokumenty zostały sfałszowane. – Jeśli kiedykolwiek coś podpisał, to – proszę państwa, ilu was tu jest, którzy siedzieli na dołku? Jak się wchodzi na dołek, trzeba depozyt podpisać: wystarczy go później jeszcze raz powielić – mówiła H. Krzywonos.
Manifestujący swoje poparcie dla byłego prezydenta przyszli zaopatrzeni we flagi Polski, Unii Europejskiej, a w tłumie można było także zobaczyć flagę Niemiec. Wielu uczestników przyszło z transparentami „My Naród, a nie sort", „Solidarni z Lechem", „Dość już mamy dobrej zmiany" oraz „Uwaga zły PiS". Z tłumu dało się słyszeć: „Lech Wałęsa", „Solidarność", a także „Precz z Kaczorem" czy zapoczątkowane przez Henrykę Krzywonos „Precz z Kurduplem". Według organizatorów w wiecu wzięło udział ok. 30 tys. osób. Policja podaje natomiast liczbę ok. 15 tys. uczestników.