- Abp Gocłowski często powtarzał, że Kościół nie jest od polityki. Jednak on sam dobrze czuł, czym jest polityka, znał jej mechanizmy i potrafił się w niej poruszać - mówi prof. Aleksander Hall, działacz opozycji PRL, historyk.
- Znałem arcybiskupa od jesieni 1984 r. Poznaliśmy się wkrótce po tym, jak wyszedłem po ponad dwóch latach ukrywania się w podziemiu. Ta znajomość, która z czasem rozwinęła się w przyjaźń, trwała do końca jego życia - podkreśla.
- Ostatni raz widzieliśmy się w Wielką Środę. Razem z przyjaciółmi składaliśmy arcybiskupowi życzenia świąteczne. Rozmawialiśmy wówczas ponad godzinę, był w świetnej formie. Zarówno intelektualnej, jak i fizycznej. Niewiele mówił o swojej chorobie i dolegliwościach, chociaż przyznał, że przeszedł chemię. Nic nie zapowiadało gwałtownego załamania się zdrowia - opowiada.
A. Hall podkreśla, że abp Gocłowski odegrał zasadniczą rolę w najnowszej historii Polski. - Ujawnia się ona szczególnie w drugiej połowie lat 80. XX w. Pojawiały się wówczas liczne głosy, że form niezależnego działania od władzy należy szukać poza "Solidarnością". Abp Gocłowski zawsze należał do tych, którzy uważali, że sprawa "S" nie jest zamkniętą kartą.
- Dlatego aktywnie wspierał działania opozycyjne i solidarnościowe. Na plebanii bazyliki Mariackiej organizował i brał udział w comiesięcznych spotkaniach Lecha Wałęsy z liderami opozycji i ekspertami "S". W pełni aprobował fakt, że kościół św. Brygidy zamienił się w miejsce spotkań środowisk antykomunistycznych. Stworzył niezależne od władz państwowych pismo "Gwiazda Morza", a poprzez komisję charytatywną materialnie wspierał więźniów politycznych i internowanych - wylicza historyk.
- Opiekował się również moim środowiskiem, tzn. Ruchem Młodej Polski. Zlecił mi prowadzenie kółka historycznego w gdańskim seminarium. Nie we wszystkich diecezjach działy się takie rzeczy - uśmiecha się prof. Hall. - W tych wszystkich działaniach widać było odwagę i dynamikę tego człowieka, jasne sądy i bystry umysł - podsumowuje.
Więcej o historycznej roli abp. Tadeusza Gocłowskiego w 20. numerze "Gościa Gdańskiego" na 15 maja.