- Jeżeli chcemy jako ludzkość przetrwać wobec grzechów, które są popełniane, musimy wrócić do Boga. Polska ma tu szczególne miejsce. Stąd wychodzi na świat iskra Bożego miłosierdzia - mówił podczas koncertu ewangelizacyjnego w Rumi znany katolicki reżyser Lech Dokowicz.
Na rumskim stadionie MOSiR już po raz drugi odbył się 26 maja koncert uwielbienia Chrystusa Eucharystycznego. Katechezę podczas zorganizowanego przez członków wspólnot z Rumi i Redy wydarzenia wygłosił L. Dokowicz.
- W tym roku udało się nam zapiąć wszystko na ostatni guzik. Pan Bóg zadbał o ludzi, wspaniałą pogodę i człowieka, który przekazał nam kapitalne świadectwo - mówi Krzysztof Gatz, główny organizator wydarzenia. - W zeszłym roku było nas ok. 2,5 tys. Dzisiaj jest tyle samo, a może nawet więcej - dodaje.
Śpiew uwielbienia poprowadził - z towarzyszeniem znakomitych muzyków - liczący kilkadziesiąt osób chór pod dyrekcją Weroniki Korthals, polskiej piosenkarki i kompozytorki. Pomiędzy utworami znalazł się czas na spontaniczną modlitwę, której przewodniczyli dwaj młodzi kapłani z dekanatu - ks. Mariusz Świerczyński oraz ks. Paweł Labuda.
L. Dokowicz podzielił się świadectwem swojego nawrócenia. Mówił także o swojej twórczości, która wynika wprost ze spotkania z Jezusem, jakiego doświadczył filmowiec. Opowiadał także o niebezpiecznych tendencjach, jakich w wymiarze duchowym doświadcza polskie społeczeństwo. - Największym dramatem dzisiejszego Kościoła jest letniość katolików - mówił. - Popatrzcie po waszych znajomych, sąsiadach, przyjaciołach... Zobaczcie, jak wielu z nich po cichu odwróciło się od Pana Boga. To czas, w którym musimy się opowiedzieć i stanąć po właściwej stronie. Nie tylko ze względu na nas i nasze zbawienie. Także ze względu na to, że Pan Bóg liczy na każdego z was - podkreślał.
Reżyser nawiązał także do dwóch cudów eucharystycznych, jakie w minionych latach wydarzyły się w Sokółce i Legnicy. - To nie jest już wołanie o nawrócenie. To krzyk Pana Boga - oceniał. - To, co dzieje się w świecie, już dawno woła o pomstę do nieba. Teraz jest czas, w którym trzeba podjąć właściwą decyzję i odpowiedzieć sobie, co zamierzamy zrobić z darem, jaki Pan Bóg złożył w naszych sercach i umysłach przez chrzest święty - podkreślał L. Dokowicz.
- Chciałam oddać Panu chwałę i poczuć bliskość Boga. Wykrzyczeć, że Pan Bóg jest i uczynić to razem ze wszystkimi - mówi Paulina z Gdyni. W koncercie "Bogu chwała" uczestniczy po raz drugi. - Czuję się ukojona, uspokojona i naładowana. Jest we mnie radość i chce mi się działać tak, żeby każdy mógł przyjąć zbawienie - wyznaje.