Po raz 7. ulicami Gdańska przeszedł Marsz dla Życia i Rodziny. We wspólnym świętowaniu wzięły udział całe rodziny.
Tradycyjnie marsz rozpoczął się na pl. Solidarności, przy pomniku Trzech Krzyży. Organizatorzy zadbali, aby każdy uczestnik marszu został "wyposażony" w odpowiednie atrybuty.
– W tym roku wolontariusze rozdają balony, chorągiewki oraz kwiaty – symbol piękna. Na najmłodszych czekają natomiast słodkie krówki – mówi Waldemar Jaroszewicz, przewodniczący Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana" w Gdańsku, główny organizator.
Poza krówkami, balonikami i kwiatami, zarówno uczestnicy, jak i obserwatorzy spotkać mogli „Małego Jasia”. – To naturalnej wielkości model dziecka w łonie matki w wieku 10 tygodni od poczęcia. Ma zaledwie 5 cm i najlepiej obrazuje, że to, co niektórzy uznają za bezkształtny embrion, jest małym bezbronnym człowiekiem – dodaje W. Jaroszewicz.
Okres oczekiwania przed rozpoczęciem marszu umilił koncert dziecięcych zespołów "Płomyczki" oraz "Starszaki" z gdańskiej parafii św. Rodziny pod dyrekcją Katarzyny Rogalskiej.
Tegoroczne hasło wspólnego świętowania to: "Życie jest cenne i piękne. Rodzina jest piękna". – Chcemy pokazać światu, a przede wszystkim politykom, że każde dziecko w rodzinie jest źródłem szczęścia i radości – także to niepełnosprawne. Każda rodzina jest piękna, a w szczególności duża rodzina. W czasie tegorocznego marszu chcemy przypomnieć słowa Jana Pawła II: "Dziecko jest najpiękniejszym darem dla rodziny, dla narodu. Nigdy nie odrzucajmy tego daru Bożego" – mówi Dorota Piasecka, pomysłodawczyni marszu.
W pochodzie wziął udział, a także pobłogosławił zgromadzonych bp Zbigniew Zieliński. – Odwołujemy się dzisiaj do fundamentu naszego życia, czyli do wiary i Tego, który w nasze serca tchnął ten wspaniały pomysł manifestowania naszej aprobaty dla życia i dla rodziny. Niektórzy chcieliby wpisać różne konteksty w takie manifestacje, a my przychodzimy, żeby na pierwszym miejscu wyśpiewać naszą osobistą radość z tego, że jesteśmy, że istniejemy. Bo nie ma lepszej promocji nad własne dobre życie – mówił biskup.
Biskup podkreślił, że marsz powinien być szczególnym głosem w stronę tych ludzi, którzy jeszcze życia własnego i cudzego nie docenili. – Marsz to możliwość podzielenia się radością własnego życia. Dzisiaj zdajemy sobie sprawę z tego, że życie i rodzina to bardzo złożony temat. Niektórzy życiem żyją, widząc w nim wielką wartość, ale są też tacy ludzie, którym rodzina czy życie są solą w oku – kontynuował hierarcha. – Stąd szczególny ukłon w stronę Domu Samotnej Matki w Matemblewie, gdzie schronienie znajdują matki pozostawione samym sobie. Tam nie wymierza się im kar, nie spisuje się ich na straty, ale podaje się rękę. Tam znajdują się otwarte drzwi dla tych kobiet, które choć może porzucone, wykorzystane i niezrozumiane, chcą swoje dzieci wydać na świat – mówi biskup.
VII Archidiecezjalny Marsz dla Życia i Rodziny
Justyna Liptak /Foto Gość
W trakcie marszu trzy rodziny podzieliły się swoimi świadectwami. – Cieszę się że jest tylu ludzi, którzy uważają, że życie jest piękne, chociaż nie zawsze jest słodkie i cukierkowe. Kiedy urodziła się Zosia, była taką malutką kruszynką. Jednym z pierwszych pytań, jakie sobie zadawałam, było: „Czy dziecko z zespołem Downa może być piękne?". Dopiero wychowując Zosię, nauczyłam się, czym jest piękno. To miłość, którą otrzymuję i którą mogę ofiarować mojej córce – mówiła Magdalena Misztak-Hola w czasie swojego świadectwa.
– Zwracam się do przyszłych rodziców, którzy martwią się o zdrowie ich dziecka, które jeszcze się nie urodziło. Pamiętajcie, że to dziecko da wam dużo miłości. Nauczy was miłości prawdziwej, a – co najważniejsze – zupełnie bezinteresownej. I może nie zostanie prawnikiem, baletnicą, politykiem ani lingwistą znającym pięć języków. Za to z całą pewnością będzie specjalistą od miłości. Dajcie mu szansę pokazania wam, jak bardzo potraficie kochać. To dziecko wydobędzie z was to, co najlepsze – apelowała pani Magda.
Wspólne świętowanie zakończyło się przy Zielonej Bramie. Marszowi towarzyszyła akcja społeczna "Pieluszka dla maluszka", czyli zbiórka pieluszek jednorazowych dla Domu Samotnej Matki.
Patronem wydarzenia był abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański. "Gość Niedzielny" objął nad marszem patronat medialny.