Mimo że oficjalnie diecezjalny etap ŚDM rozpoczyna się 20 lipca, pierwsi pielgrzymi z Włoch dotarli do przymorskiej parafii św. Brata Alberta już we wtorek. U bram kościoła śpiewem i modlitwą powitali ich parafianie, wolontariusze i kapłani.
Autobus wiozący 29 młodych pielgrzymów z toskańskiej diecezji Lukka zjawił się na Przymorzu tuż po godz. 20. - To młodzi ludzie od 16 lat wzwyż - mówi pochodzący z parafii św. Brata Alberta ks. Marek Łabuć, który obecnie pracuje we Włoszech. - Młodzież ta angażuje się w życie swoich parafii. Przez ostatnich kilka miesięcy przychodzili oni na specjalne spotkania modlitewne, ponieważ chcieli dobrze się przygotować do uczestnictwa w ŚDM. Oczywiście, chcieli też poznać Polskę - wyjaśnia kapłan.
Oprócz wolontariuszy zaangażowanych w przygotowania i kapłanów z przymorskich parafii na placu zjawili się również mieszkańcy dzielnicy, którzy postanowili przyjąć pielgrzymów w swoich domach. Po gorącym powitaniu przyszedł czas na rozdzielenie noclegów. Każdy z pielgrzymów otrzymał w punkcie informacyjnym identyfikator pozwalający na bezpłatne korzystanie ze środków komunikacji miejskiej oraz paczkę powitalną ufundowaną przez miasto. Zawiera ona szczegółowy plan Gdańska oraz szereg wydanych w języku włoskim publikacji promocyjnych.
Przygotowujący pakiet wolontariusze zadali sobie sporo trudu, by ułatwić pielgrzymom poruszanie się po najbliższej okolicy. - Pielgrzymi otrzymali od nas mapy z zaznaczoną drogą pomiędzy kościołem a ich miejscem zamieszkania. Zrobiliśmy takie specjalne, imienne mapy dla każdego z pielgrzymów - mówi Marta Skórowska, wolontariuszka odpowiedzialna za sprawy organizacyjne.
- ŚDM to nie tylko spotkanie z papieżem - podkreśla ks. Marek Łabuć Ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość - Cieszymy się, bo już czujemy tę atmosferę ŚDM. Zobaczyliśmy naszych pierwszych pielgrzymów z Włoch - uśmiechniętych, życzliwych. Parafianie zabrali ich błyskawicznie do domów. To znaczy, że bardzo czekali na ich przyjazd - mówi z uśmiechem ks. Grzegorz Stolczyk, proboszcz parafii.
- Nasze przygotowania rozpoczęły się już w październiku. Temat ŚDM cały czas żył w parafii. Ogrom wykonanej pracy zaczyna wydawać teraz owoce. Mam tu na myśli pracę świeckich, zwłaszcza młodzieży, która niezwykle mocno się angażowała - dodaje ks. Krzysztof Borysewicz, wikariusz parafii św. Brata Alberta. Mówi o sobie, że jest ofiarą niedawnej powodzi. Złamał rękę podczas wylewania wody z plebanii. - To, że nie mogę używać ręki, nie powoduje żadnego stresu. Młodzi są moimi rękami - śmieje się kapłan.
- Pierwsze koty za płoty - mówi M. Skórowska. - Jest we mnie wielka radość, gdy widzę tych młodych, którzy przybyli do naszej parafii. Odetchnęliśmy, ponieważ wszystko nam wyszło. Ten pierwszy dzień był dla nas pewnym sprawdzianem. Mniej boimy się jutrzejszego dnia, kiedy przyjedzie ponad 150 osób - 120 z Martyniki i 30 z Francji. Oby nie przyjechali równocześnie - dodaje.
Ks. Łabuć, przewodnik włoskiej grupy, nie ukrywa, że żywi duże nadzieje dotyczące owoców tegorocznych ŚDM. - Włoska młodzież ma obecnie problem z religią. To przede wszystkim pewien rodzaj obojętności na sprawy wiary. Mam nadzieję, że obecność naszych diecezjan na ŚDM sprawi, że staną się oni nowym zaczynem wiary w swoich środowiskach - mówi. - Doświadczenie ŚDM, kiedy młodzi spotykają się i razem się modlą, to potężny zastrzyk entuzjazmu. Zawsze jest tak, że to później procentuje w ich życiu. Ta młodzież akurat chłonie to, co ważne. Myślę, że wypełnią się Bożą mocą i pójdą na świat ze swoją wiarą.
Czy warto wieźć młodzież z Włoch do Polski na spotkanie z papieżem? - Papież Franciszek bardzo przyciąga młodzież. ŚDM to jednak nie tylko spotkanie z papieżem. To przede wszystkim spotkanie młodzieży wokół Chrystusa. I oni to rozumieją - zaznacza ks. Łabuć.