Do dyspozycji były m.in. Warszawa i Poznań. A wybrali najbardziej oddalone od Krakowa Bolszewo. Tutaj pielgrzymi mogli doświadczyć otwartości, gościnności i wiary w kaszubskim wydaniu.
W małej pijarskiej parafii Wniebowzięcia NMP zrobiło się bardzo tłoczno. W ciągu zaledwie paru dni do miejscowości zjechało ponad 630 pielgrzymów, m.in. z Argentyny, Meksyku, Portoryko, Chile, Dominikany, a także z Polski. Goście sprawili, że miejscowość stała się najważniejszym punktem na pijarskiej mapie świata. – To za sprawą faktu, że nasi goście to młodzi pijarzy z duszpasterstw rozsypanych po różnych zakątkach świata – podkreśla o. Tomasz Abramowicz SP, koordynator ŚDM. Zakonnik zaznacza również, że zawsze w ramach ŚDM starają się spotkać, aby wzrastać w pijarskiej tożsamości.
– To jest piękne doświadczenie. Bo młodzież, która w sumie pochodzi z 12 krajów, wspaniale na siebie oddziałuje. Ma możliwość i przede wszystkim czas, aby wymienić się doświadczeniami, a co ważniejsze – daje sobie nawzajem przykład pobożności. Widzimy, że ich wiara, mimo odmienności kulturowej, jest taka sama, a łączy nas wszystkich postać założyciela zakonu pijarów – św. Józefa Kalasancjusza. Dla zakonników jest on promotorem powołania, a dla młodych przede wszystkim patronem, który roztacza nad nimi opiekę – podkreśla koordynator.
Msza św. inaugurująca przyjazd pielgrzymów do bolszewskiej parafii spowodowała, że kościół był wypełniony po brzegi. Oprócz języka polskiego dało się słyszeć hiszpański czy angielski, a w ławkach i na posadzce tłumnie usadowiła się młodzież także o odmiennym kolorze skóry. – Dziękujemy Bogu, że zebrał nas tu razem z różnych miejsc na całym świecie, gdzie wzrastaliśmy w odmiennych kulturach. Posługujemy się różnymi językami, ale doświadczamy jedności we wspólnocie pijarów – podkreślił o. Józef Matras, prowincjał Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów, który przewodniczył Eucharystii.
Oprócz przyjęcia młodych, pijarzy stanęli przed jeszcze jednym wyzwaniem – przetransportowaniem wszystkich do Krakowa. – Chcieliśmy, aby w miarę możliwości wszyscy pojechali jednym środkiem transportu – mówi o. Tomasz. Wybrali pociąg, i to nie byle jaki. – To będzie historyczny moment, kiedy pendolino zatrzyma się na stacji Wejherowo, czego normalnie nie robi, i zabierze pasażerów – pielgrzymów, wolontariuszy i parafian z Bolszewa. Pojedziemy na dwie tury. Jeden skład zajmiemy w całości, a drugi w połowie – mówi o. Tomasz.