O przebytej drodze, tęsknocie za krajem i nadziejach na pokój w ojczyźnie mówi rodzeństwo syryjskich uchodźców Cristina i Bashar Bahna.
Ks. Rafał Starkowicz: Jesteście Syryjczykami, przyjechaliście z grupą z Austrii. W jaki sposób dotarliście na ŚDM?
Bashar Bahna: Nasza droga zaczęła się już prawie rok temu. Na początku przeszliśmy przez Turcję i Grecję do Wiednia. Przekraczaliśmy granice Macedonii, Serbii, Chorwacji i Słowenii. Wyruszaliśmy w październiku ubiegłego roku. Później trafiliśmy do obozu dla uchodźców, skąd zabrał nas ks. Kaiser, proboszcz jednej z wiedeńskich parafii.
Przyszliście do Wiednia na piechotę?
B.B.: Całej drogi nie przeszliśmy pieszo. Na niektórych odcinkach mieliśmy okazję podjechać pociągami i autobusami.
Jakiego jesteście wyznania? Powiedzcie coś o sobie...
B.B.: Jesteśmy katolikami. Czujemy się głęboko wierzący. Nasz ojciec ma nawet sklep z dewocjonaliami. Wychowaliśmy się w Aleppo pośród ikon i innych świętych obrazów. Ja studiuję ekonomię. Moja siostra, Cristina - literaturę arabską.
Jakie jest życie katolika w Syrii?
B.B.: Przed wojną nie było to szczególnie trudne życie. Z perspektywy mogę powiedzieć, że było bardzo dobre. Byliśmy chronieni przez państwo. Wszystko bardzo się skomplikowało wraz z rozpoczęciem wojny. Są wprawdzie miejsca, w których czujemy się bezpiecznie. Ale i wiele takich, w których dla nas, katolików jest naprawdę bardzo groźnie.
Jak z waszej perspektywy odbieracie atmosferę ŚDM?
B.B.: Czujemy to jako dobre doświadczenie dla młodych ludzi z całego świata, którzy spotykają się w tym miejscu, by wspólnie uczynić Boga Królem ich życia, by z wiarą uczestniczyć razem we Mszy św. Wielu ludzi z Syrii uczestniczyło przed laty w ŚDM w Madrycie. Teraz jednak wojna uniemożliwia im przyjazd na to spotkanie do Polski. To ciężki czas dla chrześcijan.
Wiążecie z waszym udziałem w ŚDM jakieś szczególne oczekiwania?
B.B.: W ŚDM uczestniczę po raz pierwszy, ale mam już bardzo dobre doświadczenia. Mam nadzieję na spotkanie z wielu ludźmi z nowych, nieznanych mi osobiście cywilizacji. Szczególnie tu w Polsce. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie gościnność Polaków. W ciągu tych kilku dni przytyłem trzy kilogramy (śmiech).
A wspólne spotkania na modlitwie? Jak je przeżywaliście?
Cristina Bahna: Kiedy rozpoczynała się gdyńska Droga Krzyżowa poproszono mnie, abym niosła flagę Syrii. Wzruszyłam się. Tęsknię za moim domem. Poza tym to moja flaga. Było to dla mnie ogromne przeżycie. Łzy zwyczajnie płynęły mi po policzkach.
Masz nadzieję na zmianę Waszej sytuacji?
C.B.: Tak. Ponieważ wierzę w Jezusa. Jestem pewna, że nadejdzie czas, kiedy w Syrii zapanuje pokój. Bóg jest przecież wszechmogący.