Gdańszczanka Kasia Gruszka pojechała do Krakowa pomagać w organizacji Światowych Dni Młodzieży. Nam opowiada o swoich obowiązkach i niezapomnianych spotkaniach z papieżem.
- Pracuję jako wolontariuszka w sekcji komunikacji. To znaczy, że "bawię się w dziennikarkę", zbieram materiały i piszę artykuły na główny portal krakowski poświęcony ŚDM - mówi Kasia.
Jak podkreśla, Kraków w ostatnich dniach przeżywa prawdziwe oblężenie. - Miasto jest głośne, rozśpiewane i uśmiechnięte. Młodych pielgrzymów z flagami ich krajów i kolorowymi koszulkami można spotkać wszędzie. A po wydarzeniach centralnych ulice są pełne ludzi, którzy śpiewają, tańczą, wykrzykują hasła w swoich językach. Jednocześnie są dla siebie ogromnie życzliwi. Uśmiechają się do siebie, pozdrawiają, przybijają "piątki" - relacjonuje wolontariuszka.
Jak na pielgrzymów reagują mieszkańcy? - Bardzo pozytywnie. Wyglądają z okien, pytani pomagają odnaleźć się w mieście, uśmiechają się i chyba naprawdę cieszą z naszej obecności. Wczoraj, mijając dwie starsze panie, słyszałam, jak jedna mówi do drugiej: "No, w końcu to miasto żyje" - opowiada.
Duże wrażenie na Kasi zrobiło pierwsze przemówienie Ojca Świętego z tzw. okna papieskiego przy Franciszkańskiej. - Historia zmarłego na raka wolontariusza ŚDM Macieja Cieśli była poruszająca. Papież wyraźnie podkreślił, że życie składa się zarówno z tych dobrych, jak i z tych trudnych momentów i nie można o tym zapominać. To była niezwykle ciekawa nauka o śmierci i zmartwychwstaniu - uważa. - Z kolei na Błoniach widziałam papieża z bardzo bliska. Niesamowite przeżycie! - dodaje.