- Cieszę się, że chociaż mamy różne poglądy polityczne, jesteśmy razem przy znaku Solidarności. Bo ta wartość jest wspólna - podkreślił w swoim przemówieniu prezydent Andrzej Duda podczas obchodów 36. rocznicy Sierpnia'80.
W historycznej Sali BHP 31 sierpnia rozpoczęły się oficjalne obchody 36. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele z różnych stron sceny politycznej, m.in. premier Beata Szydło, szef MON Antoni Macierewicz, a także wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz oraz posłowie Jerzy Borawczak czy Paweł Kukiz.
W obchodach uczestniczyli także sygnatariusze porozumień, działacze "Solidarności" i opozycjoniści - m.in. Andrzej Kołodziej, Krzysztof Wyszkowski, Kornel Morawiecki czy Andrzej Gwiazda. Nie zabrakło także przedstawicieli Kościoła na czele z abp. Sławojem Leszkiem Głódziem, metropolitą gdańskim.
Lech Wałęsa, został zaproszony i jako pierwszy miał zabrać głos, jednak zdecydował się nie brać udziału w uroczystości.
Punktem kulminacyjnym spotkania było przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy. - Już drugi raz przemawiam w tej wspaniałej sali jako prezydent. W 1980 r. miałem tylko 8 lat. Dla mnie Solidarność to legenda. To wielka legenda dążenia do wolności, sprawiedliwości, normalności. Żeby młodzi Polacy mogli czytać, co się chce. Żeby w sklepie nie było tylko octu, żeby nie trzeba było się zmieniać z mamą pół dnia, żeby kupić szynkę na Boże Narodzenie - mówił.
A. Duda podkreślił, że uzyskane dzięki Solidarności wartości "zawdzięczamy wielu osobom". - Polska się zmieniła dzięki państwu, którzy siedzicie tutaj na sali, a także Lechowi Wałęsie, którego na sali wprawdzie nie ma, ale widzimy go na historycznym zdjęciu tuż obok mównicy - zaznaczył prezydent.
- Chylę czoła przed wszystkimi bohaterami tamtych czasów. Wiele wycierpieliście i wasze rodziny też. Jedni zginęli, inni latami siedzieli w więzieniach. Patrzę na Kołodzieja, Gwiazdę i Borusewicza i dziękuję, że możemy się spotkać w radości, w tej sali tak niezwykle symbolicznej, historycznej. Dziękuje, bo nie byłoby nas tu dzisiaj, a na pewno mnie na tym miejscu, gdybyście się wtedy nie zawzięli z pełną determinacją - dziękował zebranym.
A. Duda przyznał, że zdaje sobie sprawę, że przez te lata losy opozycjonistów różnie się potoczyły - również te polityczne. - Spieramy się. Są między nami podziały, ale w wolnej Polsce, w ramach demokracji - tłumaczył. Wspominał również swoje rozmowy ze śp. Lechem Kaczyńskim o strajku na Wybrzeżu. - Pan prezydent podkreślał, że byliście bardzo odważni. Kiedyś powiedział: "My dzisiaj z Borsukiem (chodzi o Bogdana Borusewicza, przyp. JH) jesteśmy po różnych barykadach, ale nigdy mu nie odmówię odwagi. On był nieugięty, prawdziwy twardziel" - opowiadał A. Duda.
- Solidarność była pierwszym i jedynym takim związkiem za żelazną kurtyną. To do niego zapisało się 10 mln osób. To jedna trzecia całego narodu. Taka była siła pragnienia wolności. Wierzę, że młode pokolenie będzie pamiętało o zasługach tych, którzy się nie ugięli w najtrudniejszych czasach - zakończył prezydent. Prezydent Andrzej Duda w trakcie przemówienia Jan Hlebowicz /Foto Gość
Głos zabrał także Piotr Duda. Przewodniczący NSZZ "Solidarność" odniósł się do niedawnego pogrzebu "Inki" i "Zagończyka". - Jestem dumny z tego, że związek zawodowy "Solidarność" mógł być obecny, a także był organizatorem uroczystości pogrzebowych. Można powiedzieć, że wypełniliśmy testament żołnierzy wyklętych - podkreślił.
Szef "S" mówił, że jednym z postulatów robotników strajkujących w sierpniu 1980 r. były wolne soboty. - My chcemy wolnych niedziel, ograniczenia handlu w niedzielę, bo niedziela jest dla Boga i rodziny - powiedział. - Zebraliśmy na dzień dzisiejszy ponad 350 tys. podpisów. 2 września składamy projekt w samo południe u pana marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego - zapowiedział.
- Dzisiaj próbują niektóre środowiska głośno krzyczeć, lamentować, że zawłaszczamy sobie Solidarność. Nie, myśmy Solidarność uratowali od zagłady, bo na początku lat 90. Solidarność już nie była niektórym potrzebna: "Zrobili swoje, mogą iść do muzeum" - podsumował szef "S".
W trakcie uroczystości wręczone zostały honorowe medale z okazji 40. rocznicy powstania KOR-u. Wśród wyróżnionych znalazł się m.in. Antoni Macierewicz, szef MON. W swoim przemówieniu podziękował wszystkim robotnikom, członkom i przewodniczącym "Solidarności".
- Chylę przed wami głowę za to, że przetrwaliście najtrudniejsze lata, te które nastąpiły po 1989 roku, te w których mieliście być oddani nie do muzeum, ale na złom. "Solidarność" miała pójść do kąta bo przeszkadzała tym, którzy chcieli kontynuować wyzysk komunistyczny w nowych formach. Nie jest przecież żadną przesadą, że byli to ludzie, którzy legitymacje PZPR zamienili często na fotele sejmowe, senackie i rządowe i bankowe - mówił.
- Solidarność przez cały czas żyła i dawała całemu narodowi, społeczeństwu, politykom niepodległościowym, zaplecze i wiarę do walki przeciwko tej nowej formie zniewolenia. Dziś możemy powiedzieć jesteśmy dzięki wam, dzięki "Solidarności", dzięki duchowi solidarności, czerpiącej z tradycji niepodległościowej, czerpiącej z wiary katolickiej, czerpiącej z całego zasobu, wysiłku jakie nasze rodziny włożyły, z idei harcerskiej - jesteśmy wreszcie na drodze do odbudowy prawdziwie niepodległego, sprawiedliwego państwa bazującego na katolickiej nauce społecznej - dodał.