"Jestem katolem" to temat pierwszego po wakacjach Wieczoru Modlitwy Młodych, który odbył się w piątek 16 września w parafii Matki Bożej Różańcowej na gdańskim Przymorzu.
W wydarzeniu wzięło udział prawie tysiąc gimnazjalistów i licealistów z terenu archidiecezji gdańskiej, którzy wraz ze swoimi duszpasterzami i katechetami uwielbiali Boga śpiewem i modlitwą. - Na pewno piątkowa frekwencja jest po części owocem Światowych Dni Młodzieży, ale jest to też owoc naszych systematycznych spotkań - mówi ks. Krzysztof Nowak, diecezjalny duszpasterz młodzieży.
18. Wieczór Modlitwy Młodych obfitował w występy zespołu muzycznego pod opieką ks. Jana Minkiewicza. Nie zabrakło także świadectw osób w różnym wieku, które opowiedziały, jak można dziś uwielbiać Boga, realizować swoje pasje, osiągać sukces zawodowy i być praktykującym katolikiem.
- Pierwszy raz zdecydowaliśmy się na taki odważny krok, gdzie poruszamy temat bycia publicznym katolikiem. Nie agresywnym, nie atakującym, ale stanowczym, asertywnym, który potrafi kochać i mówić "nie", który potrafi modlić się publicznie i nie widzi w tym nic złego - opowiada ks. Nowak.
28-letnia Marta, żona, mama dwójki dzieci, przewodnik po Gdańsku opowiedziała zgromadzonym, że po ślubie postarali się z mężem, by Pismo Święte leżało zawsze pod ręką w różnych miejscach i pomieszczeniach ich domu, by codziennie do niego wszyscy mogli zajrzeć. - Miałam kilka takich momentów w życiu, kiedy wiedziałam, że Pan Bóg do mnie dokładnie w tym momencie mówi słowami z Pisma - mówiła.
- W czerwcu tego roku mój mąż, który jest operatorem, został wysłany na Spitsbergen, by nakręcić film. Przez 3 tygodnie w XXI wieku nie było między nami kontaktu, bowiem tam nie było zasięgu. Znamy się tyle lat, a to był pierwszy raz, gdy nie kontaktowaliśmy się ze sobą tak długo. Poza tym on nigdy nie pływał na statkach, a tam przez ten cały czas miał być na morzu. Jako żona i mama bardzo się o niego martwiłam - opowiadała. - Przed jego wyjazdem, gdy on się pakował, ja otworzyłam Pismo Święte na Księdze Mądrości i przeczytałam: „Bo i na morzu wytyczyłeś drogę, wśród bałwanów ścieżkę bezpieczną, wskazując, że zewsząd możesz wybawić, by i niedoświadczony mógł wsiąść na okręt”. I ja już wiedziałam, że Pan Bóg się nami zaopiekuje - zakończyła.
Monika, która jest bankierem, opowiedziała uczestnikom spotkania, że Pan Jezus jest w jej oddziale bankowym cały czas. - W pracy mówię o Jezusie. Modlimy się tam i błogosławimy ludzi, którzy do nas przychodzą. Im bardziej nerwowy klient, tym bardziej jest omodlony - śmieje się. - Początki nie były łatwe, bo ludziom było dziwnie, że ja tak mówiłam o Panu Bogu. Ale po cichu zaczęłam się po kolei modlić za moich współpracowników. I Bóg działał - podkreśla.
Po przerwie na herbatę około godz. 22 rozpoczęła się kolejna część spotkania, czyli adoracja Najświętszego Sakramentu, zakończona modlitwą wstawienniczą. Całość zakończyła się po północy.