O fundamentach potrzebnych dla istnienia narodu, roli Festiwalu NNW oraz konieczności budzenia etosu narodowego mówi kpt. Zbigniew Sulatycki.
Ks. Rafał Starkowicz: Dlaczego dzisiaj ważne jest przypominanie etosu żołnierzy wyklętych?
Kpt. Zbigniew Sulatycki: Podczas mojej przemowy po przyjęciu odznaczenia przywołałem jeden z niezwykle ważnych epizodów w historii naszej ojczyzny. Mówiłem o Ponarach pod Wilnem, gdzie niestety rękami naszych braci Litwinów zamordowano wileńskie elity, w tym także polską młodzież. Tamci kilkunastoletni chłopcy prosili kleryka, który był tam obecny, by przekazał światu ich świadectwo. Powiedzieli mu: "Jeżeli przeżyjesz, przekaż wszystkim, że zachowaliśmy się godnie, że nie zdradziliśmy nikogo. Wiemy, że naszym życiem rządzi Opatrzność. Wiemy też, że po nas przyjdą inni. I Polska będzie Polską". Oni wierzyli w tę Polskę tak samo, jak poprzednie pokolenia. Ten przekaz musi iść w naród, w społeczeństwo...
Czy mimo okrutnej śmierci człowiek może zachować swoją godność?
- Oni ją zachowali. Zresztą wątek godności pojawia się w przekazach narodowych bohaterów i męczenników niezwykle często. Bardzo podobną wiadomość przekazała przecież swojej babci nasza narodowa bohaterka - "Inka". Prosiła, by przekazać jej, że "zachowała się jak trzeba". Nic więcej. Naszym obowiązkiem niezmiennie jest przekazywanie - szczególnie młodzieży - że słowa "Bóg, Honor i Ojczyzna" na naszych sztandarach zostały wyhaftowane krwią naszych braci i sióstr. I tego nie można wymazać. Nie wolno doprowadzić do tego, żeby znów Polska została wymazana z mapy świata.
Trzeba o tym nieustannie przypominać?
- Przez cały PRL, ale także ostatnie osiem lat robiono wszystko, by deprecjonować etos narodowy. To był czas robienia ludziom wody z mózgu. Mało tego. Uczyniono wszystko, by obrońcy ojczyzny, których zamordowano strzałem w tył głowy, nie mieli własnego grobu. Swojego miejsca, do którego moglibyśmy powracać. To pozbawienie narodu pamięci i dumy się nie udało. Dzisiaj, gdy obserwuję wszystkie rekonstrukcje historyczne, aż serce się raduje. To wszystko robią młodzi ludzie. Jestem przekonany, że dzięki nim Polska będzie Polską. To, co dzisiaj się dzieje, to pierwszy krok w tym kierunku.
Jak w tym kontekście ocenia Pan rolę Festiwalu NNW?
- To, co robią organizatorzy Festiwalu NNW - to wspaniała sprawa. Prawdę przekazują w sposób najbardziej namacalny i czytelny dla młodych ludzi. A oni potrzebują takiego mocnego wzorca.
Jakie to mają być wzorce?
- Chcąc zachować istnienie narodu, na pierwszym miejscu w każdej rodzinie musi być Pan Bóg. Wówczas wszystko się pięknie układa. Na drugim natomiast - umiłowanie ojczyzny. Dopiero zaś na trzecim - umiłowanie własnej rodziny.