- Wszyscy jesteśmy wezwani do świętości. A droga, którą autentycznie przeżywamy wraz z Bogiem, zawsze daje nam doświadczenie radości - mówi ks. Krzysztof Czaja, proboszcz parafii Niepokalanego Serca Maryi w Gdyni-Karwinach.
Choć wigilia uroczystości Wszystkich Świętych przypada w najbliższy poniedziałek, już dzisiaj w wielu parafiach archidiecezji odbyły się uroczyste bale, które mają dzieciom pomóc w odpowiednim zrozumieniu tego, czym jest świętość.
- Dzisiejsze wydarzenie ma przybliżyć dzieciom postawy świętych i zachęcić, żeby chcieli być świętymi w szarej codzienności. Takie spotkania służą temu, by dzieci zachwyciły się taką właśnie prostą świętością - mówi pracująca w parafii na gdyńskich Karwinach s. Izabela z Szensztackiego Instytut Sióstr Maryi.
- Nawet dorośli świętość często sobie kojarzą z czymś wygórowanym, z niezwykłą heroicznością cnót. Tutaj jednak chodzi o to, by na co dzień być otwartym na Pana Boga i mieć z Nim bezpośrednią relację. Mamy traktować go jak Tatę. Mamy być małym odblaskiem Jego świętości. Mamy patrzeć dalej, ale niebo ma być w nas - dodaje s. Izabela.
Jak zaznacza ks. Krzysztof Czaja, proboszcz parafii, Bale Wszystkich Świętych są alternatywą dla popularnych w ostatnich latach imprez halloweenowych.
- To nie jest zwykła zabawa. One nie tylko straszą i przerażają, ale często wywracają system wartości i niszczą szacunek dla tego co święte. To wywrotowe propozycje, które mają wyeliminować Boga z naszego życia - podkreśla kapłan. - Dzisiaj trzeba, byśmy wszyscy zweryfikowali nasze podejście do świętości. Wszystko ma swój czas. W życiu musi być miejsce na powagę, zadumę, nawet na smutek, ale jest także czas zabawy. Święci pokazują nam, że nie zawsze byli śmiertelnie poważni. Idziemy przecież do nieba. A ono jest miejscem szczęśliwości i radości. Dzisiejsze spotkanie ma tego dzieci nauczyć - dodaje.
W zorganizowanym w salce parafialnej na Karwinach Balu Wszystkich Świętych uczestniczyły często całe rodziny.
- Przyprowadziliśmy tutaj nasze dwie córeczki, Zuzię i Paulinkę, żeby poznawały tradycje związane z Kościołem. Bal Wszystkich Świętych jest dobrą zabawą. A dla takich małych dzieci nauka przez zabawę jest najlepsza - mówi Agnieszka, która przyszła na spotkanie wraz ze swoim mężem, Maciejem.
- Takie spotkania na pewno pokazują to, ku czemu dążymy. Chrześcijaństwo to modlitwa i spotkanie z Bogiem, ale towarzyszyć temu może naprawdę dobra zabawa - dodaje Maciej.
Podczas balu w parafii św. Andrzeja Boboli nie lada atrakcją dla dzieci były liczne konkursy dotyczące życia świętych ks. rafał Starkowicz /Foto Gość Żywiołowa zabawa była także udziałem ponad 100 dzieci, które uczestniczyły w spotkaniu zorganizowanym przez gdyńską parafię św. Andrzeja Boboli.
- Nasz bal był jednym z pierwszych organizowanych na Wybrzeżu. Miał za zadanie stawić czoła kontrkulturze pogańskiej, jaką jest świętowanie Halloween. Chodziło o to, by pokazać atrakcyjną propozycje Kościoła w przeżywaniu uroczystości Wszystkich Świętych. Ona nie ogranicza się tylko do cmentarza. Chcieliśmy pokazać, że chrześcijaństwo jest radosne i nie ma w sobie niczego z nudy - mówi ks. Radosław Belling, wikariusz parafii.
- Naszym zadaniem jest stworzenie pewnego rodzaju pomostu pomiędzy światem w którym żyjemy a świętymi, którzy z nami orędują w niebie - dodaje ks. Radosław. Kapłan, opierając się na swoich rozmowach z rodzicami dzieci, uważa, że wzrasta świadomość dorosłych na temat tego, czym jest Halloween i jakie zagrożenia ze sobą niesie. - Jeżeli mają wybór, to chętniej skorzystają z tego, co niesie wraz z sobą Bal wszystkich Świętych - stwierdza z przekonaniem.
W zorganizowanie imprezy chętnie włączyli się rodzice oraz studenci, którzy na co dzień pomagają w prowadzeniu Oazy Dzieci Bożych. Wspólnie przygotowywali pytania, które później wykorzystano podczas licznych konkursów przybliżających postaci świętych.
- Na balu też nie ma miejsca na nudę. Dzieciom sprawia ogromną radość to, że pomiędzy tańcami mogą pochwalić się swoją wiedzą o świętych, ich życiu i słowach. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim, którzy poświęcili swój czas i trud, aby było to możliwe - mówi ks. Belling.