- Kościół to nie muzeum dla świętych, ale szpital dla grzeszników. Im bardziej człowiek jest poraniony, tym bardziej uprzywilejowany przed Jezusem - mówił Piotr Zalewski z zespołu Wyrwani z Niewoli podczas XI Pielgrzymki Służby Liturgicznej.
Ponad 300 ministrantów i prawie 40 księży wzięło udział w sobotę 19 listopada w XI Pielgrzymce Służby Liturgicznej Archidiecezji Gdańskiej. Spotkanie pod hasłem: "Ku wolności wyswobodził nas Chrystus" (Ga 5,1) odbyło się w parafii św. Andrzeja Boboli w Gdyni-Obłużu.
Część formacyjną, która odbyła się w sali gimnastycznej Zespołu Szkół Katolickich, poprowadzili Piotr Zalewski i Jacek "Heres" Zajkowski z grupy ewangelizacyjnej Wyrwani z Niewoli.
- My byśmy dzisiaj tu nie stali, gdyby nie posługa sakramentalna. My zawdzięczamy życie tej posłudze - mówił do ministrantów Jacek Zajkowski. - Gdy przychodzę do spowiedzi świętej, to mówię: „Panie Jezu, staję dziś przed Tobą, dotknij mnie swoim miłosierdziem, bo jestem słabym człowiekiem”. I rzeczywiście ta moc miłosierdzia się rozlewa. Rozlewa się przez posługę tego księdza, który również jest grzesznikiem. To jest niesamowite i głębokie doświadczenie mojego serca - dzielił się Jacek. - Dzisiaj dziękuję Bogu, że mogłem spotkać kapłanów na mojej drodze. Różnych kapłanów, jednych bardziej zapalonych, drugich mniej, ale nie ulega wątpliwości, że przez ich ręce przychodzi sam Jezus na ołtarzu - dodał.
Później o swoim uzdrowieniu i nawróceniu opowiedział Piotr Zalewski. - Byłem zniewolony od narkotyków. Wpadałem w trzymiesięczne ciągi. Mama pytała: „Co się z Tobą dzieje? Zrób coś ze sobą”. A ja źle pojmowałem wolność - dzielił się. - W pewnym momencie znalazłem się w ogromnej pustce. Zrozumiałem, że całe życie niszczyłem moją matkę. Powiedziałem jej, że nie dam już rady tak żyć. Schowałem się na trzy dni w swoim pokoju rozłożony przez życie i dostałem jedną dziwną myśl pośród wielu czarnych, które krążyły wokół mnie - żeby pójść do kościoła - opowiadał. - I poszedłem. W dresach, tak jak stałem. Zobaczyłem księdza. I poczułem ogromną potrzebę wyspowiadania się. Wyznałem grzechy. Stanąłem pierwszy raz w życiu w prawdzie. I usłyszałem od księdza, że całe niebo cieszy się moim szczęściem. Gdy otrzymałem rozgrzeszenie, popłakałem się. To był pierwszy dzień mojej wolności - mówił.
Druga część spotkania odbyła się w kościele. Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu uwielbienie poprowadzili ks. Marcin Sprengel i zespół Wyrwani z Niewoli. Ministranci i lektorzy w tym czasie mogli skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania.
Centralnym punktem pielgrzymki była uroczysta Eucharystia, której przewodniczył bp Wiesław Szlachetka. - Jeśli wypełniamy wolę Jezusa w swoim życiu, to wtedy czynimy ze swojej duszy lustro, w którym odbija się oblicze Chrystusa, naszego Pana i Króla. Wtedy także w nas samych jaśnieje obraz Jezusa Króla - tłumaczył hierarcha. - Jego Królewską godność zyskujemy zwłaszcza wtedy, gdy służymy innym dla zbawienia. I Wy taką służbę podjęliście. Dziękuję Bogu za tę Waszą służbę - mówił.
Wspólne zdjęcie z biskupem i duszpasterzami na zakończenie Eucharystii Agnieszka Lesiecka /Foto Gość Podczas Mszy św. członkowie służby liturgicznej odnowili swojej przyrzeczenia ministranckie. „Chcemy z radością i w prostocie serca służyć Jezusowi, który staje się obecny na ołtarzu, w tajemnicy swego Ciała i swojej Krwi (…)” - krzyczeli ministranci.
- Koncert bardzo mi się podobał. Był bardzo pouczający. Szczególnie przeżyłem to świadectwo, które powiedział pan Piotr. Każdy ministrant mógł dzisiaj sobie zadać pytanie, jak ma żyć, aby nie popełnić takiego błędu, i żeby zbliżyć się przez służbę do Pana Boga - mówił po spotkaniu Jaś, ministrant w par. Matki Bożej Różańcowej w Gdyni-Demptowie.
- Cieszę się, że chłopacy pod wpływem Wyrwanych z Niewoli do czegoś dojrzeli przez te 4 godziny. W czasie powtórzenia przyrzeczeń ministranckich głośno krzyczeli „Chcę!”. Mam wrażenie, że odkryli sens i zaszczyt bycia ministrantem - dzielił się na gorąco po spotkaniu ks. Piotr Belecki, diecezjalny duszpasterz liturgicznej służby ołtarza. - Poza wspaniałym koncertem, dla ministrantów ważne było to, że zobaczyli chłopaków, którzy są o 20 lat od nich starsi, może w wieku ich ojców, którzy otwarcie mówili o Chrystusie, nie wstydzili się tego. Myślę, że to im zostanie, tego nie da się wyrwać. Zobaczyli świadków żywego Chrystusa - zakończył.