Dzieci z Aleppo, Sopot i rząd

Fala komentarzy po ujawnieniu korespondencji między urzędami.

Przypomnijmy, że pod koniec 2016 roku prezydent Sopotu Jacek Karnowski zwrócił się w oficjalnym piśmie do polskiego rządu o zgodę i pomoc w osiedleniu w Sopocie sierot z Aleppo.

"W związku z tragiczną sytuacją w Aleppo, Rada Miasta Sopotu na wniosek mieszkańców i bez głosu sprzeciwu podjęła rezolucję wyrażającą gotowość do przyjęcia uchodźców z Aleppo w Sopocie. Przedstawiciele mieszkańców naszego miasta upoważnili mnie tym samym do zwrócenia się z pilnym wnioskiem do Rządu Pani Premier o umożliwienie osiedlenia się w Sopocie osieroconym dzieciom i rodzinom z miasta Aleppo, co niniejszym pismem czynię" - możemy przeczytać.

Na pismo 27 stycznia odpowiedziało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Urzędnicy odrzucili wniosek prezydenta Sopotu, argumentując:

"Z uwagi na obecną sytuację w Aleppo, a także ze względów na bezpieczeństwo, nie ma możliwości prowadzenia ewakuacji z tego miasta znajdującego się już pod kontrolą armii rządowej, ani też bezpośrednio z terenów dotkniętych konfliktem".

Wskazali także, że: "najwłaściwszą formą pomocy są działania prowadzone na miejscu, w krajach w których schronili się uchodźcy i uciekinierzy".

Ujawnienie korespondencji między urzędami wywołało falę komentarzy w internecie i mediach.

Prezydent Karnowski oświadczył, że w tej sytuacji władze Sopotu będą się starać o umożliwienie przyjęcia na określony czas dzieci na leczenie i rehabilitację z Aleppo. Powiedział, że ma też już wstępną deklarację prezydenta Gdańska, który również chce przyjąć syryjskie dzieci na leczenie. "Wierzę, że wspólnymi siłami uda nam się sprowadzić i wyleczyć chociaż 10 dzieci" - podkreślił Karnowski.

Warto dodać, że we wcześniejszym piśmie prezydent Sopotu nie wspominał o "10 dzieciach", tylko o "osiedleniu osieroconych dzieci i ich rodzin". W dokumencie zabrakło także szczegółów dotyczących wieku i liczby uchodźców, jakich chce przyjąć Karnowski.

Na korespondencję między Jackiem Karnowskim a MSWiA zareagował rzecznik rządu Rafał Bochenek. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że pismo MSWiA jest sformułowane niefortunnie, a premier poprosi o wyjaśnienia urzędników, którzy je przygotowali. Tłumacząc rację urzędników, rzecznik rządu zaznaczył, że prośba prezydenta Sopotu została sformułowana zbyt ogólnie.

"Premier zażąda pisemnych wyjaśnień od urzędników. Jednocześnie trzeba zauważyć, że prośba pana prezydenta Karnowskiego była na poziomie dużej ogólności. Decyzje w tak ważnych sprawach wymagają większej ilości szczegółów. I dopiero po ich uzyskaniu mogą być podjęte określone kroki" - podkreślił.

Rzecznik dodaje także, że "nieprawdziwą informacją jest to, że rząd polski odmówił przyjęcia dzieci z Aleppo (...) rząd polski nie podjął żadnej decyzji w tej sprawie, żadna decyzja w tej sprawie nie zapadła, a pismo które zostało wystosowane przez MSWiA w odpowiedzi na pismo prezydenta Sopotu Karnowskiego było pismem, które wskazywało na obiektywne trudności związane z przeprowadzeniem tego typu działań". 

Z kolei prezydent Sopotu w rozmowie z PAP zaznaczył, że wbrew ocenie rzecznika rządu, pismo z Sopotu nie było ogólne. "Zadeklarowaliśmy, że jesteśmy przygotowani i prosiliśmy o kontakt z osobą na poziomie rządowym, która od strony formalnej poprowadziłaby proces sprowadzenia w trybie pilnym dzieci z Aleppo do Sopotu, a dostaliśmy pismo dość bezduszne" - tłumaczył.

Dzieci z Aleppo, Sopot i rząd   Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, chce przyjąć do miasta dzieci z Aleppo Jan Hlebowicz /Foto Gość Sprawę komentuje Małgorzata Tarasiewicz ze stowarzyszenia Mieszkańcy dla Sopotu. - Od początku było wiadomo, że przyjęcie dzieci jest praktycznie niemożliwe szczególnie do Sopotu, gdzie nie mamy możliwości specjalistycznego leczenia i opieki. Międzynarodowe instytucje mają bardzo rygorystyczne procedury jeśli chodzi akurat o dzieci, które miałyby w oderwaniu od rodziny i swojego środowiska, straumatyzowane po stracie najbliższych i przeżyciach wojennych, znaleźć się w obcym mieście, gdzie najprawdopodobniej nie ma psychologów przygotowanych do takiej pracy, tłumaczy, nie ma praktycznie społeczności syryjskiej itd. Ciekawe, gdzie te dzieci by mieszkały? To naprawdę było nieodpowiedzialne działanie obliczone na efekt polityczny. Proponuję zastanowić się nad zbiórką pieniędzy na leczenie dzieci" - podkreśla aktywistka.

"Merytoryczność wniosku władz Sopotu o przyjęcie sierot z Aleppo poraża - jeden akapit, nie dziwie się, że była odmowa rządu. Władze Sopotu temat potraktowały jak budę z kurczakami" - skomentował na Facebooku dziennikarz portalu trojmiasto.pl Maciej Naskręt.

Głos w dyskusji zabrał też Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. Napisał na Facebooku: "10 syryjskich sierot miałoby zagrażać bezpieczeństwu Polski, dlatego MSWiA odmówiło Sopotowi który chciał dać im schronienie. Od wczoraj mówi o tym cała Polska i bardzo dobrze, bo to zdarzenie ma szansę pokazać oblicze "miłosierdzia" PiS. Gdańsk razem z Sopotem chce przyjąć na leczenie i rehabilitację dziesięcioro dzieci z Syrii. Może choć w taki sposób pomożemy kilkorgu z małych ofiar wojny. Chcemy też nawiązać współpracę z Polską Akcją Humanitarną i Caritas by móc pomóc ofiarom wojny".

Trudno jednak przypuszczać, by PAH zaangażowała się w tę inicjatywę. Janina Ochojska napisała na Twitterze: "Sprowadzanie sierot do Polski z Aleppo nie ma sensu. One mają bliższą lub dalszą rodzinę".

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..