Uroczyste złożenie kwiatów z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych obyło się na cmentarzu garnizonowym w Gdańsku. Wśród zaproszonych gości był wicepremier Mateusz Morawiecki.
- Feliks Selmanowicz powiedział, że zostawia na tym świecie, kiedy odchodzi w zaświaty, to, co jest najdroższe dla niego: syna i Polskę. Warto, żebyśmy pamiętali te słowa, że dla nas też Polska powinna być największym wspólnym dobrem i największą wartością - mówił wicepremier.
Na początku przemówienia M. Morawiecki przytoczył fragment wiersza "Do potomnego" Tadeusza Gajcego: "Między nami jak dłonie dwie złączone są pamięci nasze i miłości, a jeden tylko wspólny dom, który nade mną w tobie rośnie".
Wicepremier zaznaczył, że żołnierze wyklęci ze swoją niezłomną postawą powinni być dla nas wzorem, bo - mimo nikłych szans na zwycięstwo - nie zrezygnowali z nadziei i walki o "wspólny dom". - Oni, kiedy oddawali swoje życie, mając w pełni świadomość, że znajdują się w sytuacji beznadziejnej, przede wszystkim wierzyli w to, że właśnie budują taki wspólny dom. Wspólny dom, który potem budowała również "Solidarność" - dodał. - Myślę, że jest to taka sztafeta pokoleń, która zobowiązuje. Dzisiaj tutaj też jesteśmy obecni ze względu na to zobowiązanie. Polacy niejednokrotnie wpływali na losy światowej historii - w 1920 r., następnie w 1939 r. i tak niedawno, bo w 1980 roku. Mamy więc powody do dumy, a także wielu bohaterów w naszych dziejach, od których warto przejąć te najlepsze wartości i tradycje związane z patriotyzmem - mówił. Oddajmy im dzisiaj hołd! Niech oni pomogą nam tam w zaświatach prowadzić tę sztafetę wolności i solidarności w przyszłe pokolenia. Cześć ich pamięci! - zakończył Morawiecki.
Oprócz wicepremiera w uroczystości wzięli również udział m.in. abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański, oraz Piotr Duda przewodniczący "S". - Módlmy się z wiarą, że żołnierze niezłomni za swoją wierną i oddaną służbę Polsce, a także za wierność prawom Bożym w drodze chrześcijańskiego narodu znajdą w niebie pokój wieczny - modlił się metropolita.
Dr Karol Nawrocki, historyk, naczelnik OBEP IPN w Gdańsku, przyznaje, że początkowo inicjatywa przywracania pamięci o żołnierzach wyklętych była oddolna. - Po powstaniu IPN powstała taka możliwość, aby odkrywać prawdziwe karty żołnierzy podziemia antykomunistycznego, ale należy pamiętać, że do przestrzeni publicznej - edukacyjnej - wprowadziły ich młodzież, środowiska kibicowskie oraz patriotyczne w całej Polsce. III RP cierpiała na niedobór bohaterów - takich, z którymi możemy się utożsamiać, za których wartościami możemy podążać, czyli przywiązanie do ojczyzny, patriotyzm, a także świadomość obywatelska, że w czasie zagrożenia należy walczyć o wolność i suwerenność kraju - mówi K. Nawrocki.
Historyk podkreśla również, że Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych powinien zostać ustanowiony już po 1989 r. - Pamiętam te czasy, kiedy na tym cmentarzu spotykaliśmy się nieliczną grupą, aby przybliżać historię żołnierzy niezłomnych. Momentem, w którym zagościli oni w szerszej świadomości, był pogrzeb "Inki" i "Zagończyka", także ze względu na udział prezydenta RP. Stanowczo za długo czekaliśmy na to, by wolna Polska pokłoniła się swoim bohaterem. Jednak cieszy fakt, że w ogóle to nastąpiło - dodaje K. Nawrocki.