W sopockiej siedzibie Caritas po raz kolejny odbyło się uroczyste śniadanie wielkanocne dla bezdomnych, samotnych i ubogich.
Organizowane co roku przez Caritas śniadanie wielkanocne zgromadziło prawie 300 osób. Jak zawsze podczas świątecznego posiłku z potrzebującymi spotkał się abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański.
- Kościół jest wspólnotą, która obejmuje wszystkich. Mamy wśród nas bogatych i biednych, głodnych i sytych - mówił do zgromadzonych hierarcha. - To świąteczne spotkanie nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale z pewnością łagodzi rany. Dlatego właśnie tu jesteśmy - podkreślał.
Jak dodał metropolita, "Sopot zapewne należy do miast sytych, bogatych. Ale nie oznacza to, że nie ma tu biednych i głodnych". Arcybiskup podkreślał także ważną rolę wolontariuszy w służbie osobom ubogim. - Obecni tu wolontariusze Caritas to współcześni Samarytanie, którzy wychodzą naprzeciw ludziom potrzebującym. Niech to radosne Alleluja rozbrzmiewa przynajmniej od czasu do czasu. Niech sprawia, że wszyscy będziemy prawdziwie solidarni - zaznaczał abp Głódź.
Przy wyjściu z centrali Caritas każdy z uczestników spotkania otrzymywał świąteczną paczkę ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość - Położona w środku Trójmiasta jadalnia Caritas żywi potrzebujących na co dzień. Dlatego spotkanie na posiłku tutaj nie ma w sobie niczego nadzwyczajnego. Nadzwyczajne są okoliczności. Chrystus zmartwychwstał. Radość płynąca z tego wydarzenia objawia się także takimi spotkaniami, jak to śniadanie wielkanocne - mówi ks. Janusz Steć, dyrektor gdańskiej Caritas. - To już kolejna Wielkanoc w tym miejscu. Za każdym razem jednak doświadczenie zmartwychwstania Pana przeżywamy na nowo - dodaje ks. Steć.
Jak stwierdza ks. dyrektor, Caritas nieustannie stara się odczytywać i zaradzać potrzebom, jakie pojawiają się w lokalnej społeczności. - Z jadłodajni Caritas korzysta prawie 300 osób. Ostatnimi czasy ta liczba nieco się zmniejsza. Zauważamy, że nastąpiła poprawa sytuacji wielu rodzin. Czuwając jednak nad działaniami, które najbardziej są potrzebne w naszym społeczeństwie, dostrzegamy konieczność wspierania osób samotnych. Tych wszystkich, którzy utrzymują się z jednego świadczenia emerytalnego czy rentowego. Im dzisiaj żyje się bardzo trudno. Małżeństwo otrzymuje dwa świadczenia. Gdy jedno z małżonków odchodzi, pozostaje tylko połowa środków. A zapewnienie życiowego minimum dla jednej osoby, przy podobnych kosztach utrzymania, stanowi dzisiaj prawdziwe wyzwanie - podkreśla kapłan.