Abp Sławoj Leszek Głódź zachęca do podjęcia pomocy Syryjczykom w ramach programu "Rodzina Rodzinie".
Samer Samaan jest Syryjczykiem. Chrześcijaninem. Od kilkudziesięciu lat mieszka w Gdańsku. W Aleppo zostały jego mama i siostra. Rozmawiają co dwa dni przez telefon albo Skype’a.
- Nasz dom znajduje się w dzielnicy chrześcijańskiej. Obecnie nie ma tam regularnych walk, jednak co jakiś czas spadają bomby. Jedna z nich uderzyła w dom stojący nieopodal naszego. Zginęli nasi sąsiedzi. Boję się, że któregoś dnia, kiedy wystukam numer, nikt nie podniesie słuchawki... - opowiada.
- Kiedy rozmawiam z mamą i siostrą, w ich głosie słyszę tylko smutek. Wojna trwa cały czas. Infrastruktura jest w opłakanym stanie. Na ulicach zalegają gruz i śmieci. Brakuje wszystkiego - stałego dostępu do prądu i wody, jedzenia czy lekarstw. A jeśli nawet coś się pojawia, jest strasznie drogie. Moja siostra zarabia 60 dolarów miesięcznie i całą tę kwotę przeznacza na prąd, który można kupić z prywatnych generatorów ustawionych na chodnikach. O pracę też ciężko, bo firmy i instytucje publiczne nie działają. Mama mówi, że skala zniszczeń jest tak duża, że odbudowa kraju zajmie kilkadziesiąt lat - dodaje.
Na dramat milionów Syryjczyków odpowiedziała Caritas Archidiecezji Gdańskiej poprzez program "Pomorskie - Rodzina Rodzinie". Polega on na objęciu wsparciem konkretnych rodzin szczególnie poszkodowanych w wyniku konfliktu zbrojnego w Syrii.
- Nawiązując do lat 80., kiedy Niemcy czy Francuzi pomagali Polakom dotkniętym stanem wojennym, wybraliśmy formułę wsparcia na miejscu konkretnych rodzin. Tamten model, który sprawdził się kilkadziesiąt lat temu, jest cenny i skuteczny również dzisiaj, w nieporównywalnie trudniejszych warunkach wojny w Syrii - wyjaśnia ks. Janusz Steć, dyrektor CAG.
Deklarację pomocy finansowej na 6 miesięcy może złożyć każdy - pojedyncze osoby, rodziny, wspólnoty, parafie, diecezje oraz zgromadzenia zakonne.
Samer Samaan mieszka w Gdańsku od kilkudziesięciu lat. W Aleppo zostały jego mama i siostra Jan Hlebowicz /Foto Gość O wsparcie programu apeluje abp Głódź. - Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci dramatem trwającej od ponad 6 lat wojny w Syrii. Wskutek tego konfliktu pomocy humanitarnej potrzebuje ponad 13 mln ludzi, w tym 6 mln dzieci. Serdecznie zachęcam wszystkich diecezjan do podjęcia wsparcia. Ze szczególną prośbą zwracam się do księży proboszczów o koordynowanie tej akcji tak, aby każda parafia otoczyła pomocą przynajmniej jedną syryjską rodzinę - mówi metropolita gdański, który sam aktywnie włączył się w inicjatywę Caritas.
- Kolejne apele, ale także osobiste świadectwo arcybiskupa, który indywidualnie "zaadoptował" potrzebującą rodzinę z Syrii, przynoszą wymierne rezultaty. Do programu zgłaszają się nie tylko pojedynczy księża, ale całe wspólnoty. Obecnie akcję wsparło aż 120 parafii - podkreśla ks. Steć.
- W pełni popieram ten rodzaj pomocy. Trzeba robić wszystko, by moi rodacy zostali na miejscu i odbudowali swój kraj. Szczególnie dotyczy to chrześcijan stanowiących mniejszość. Masowa emigracja oznacza całkowitą anihilację chrześcijańskiej kultury w tym rejonie świata - mówi S. Samaan.
Każdy, kto chce zaangażować się w pomoc dotkniętym tragedią wojny Syryjczykom, powinien pobrać deklarację ze strony: www.gdansk.caritas.pl, wypełnić ją, a następnie przesłać skan na adres: mszulc@caritas.pl, natomiast oryginał pocztą na adres: Caritas Archidiecezji Gdańskiej, al. Niepodległości 778, Sopot.
Więcej o programie "Rodzina Rodzinie" i historii Samera Samaana w 17. numerze "Gościa Gdańskiego" na 30 kwietnia.