– Mówiąc: „Nie płacz, wszystko się ułoży”, tylko pogarszamy sprawę. Czasami lepsze jest milczenie przy kubku gorącej herbaty – mówi Kamila Bubrowiecka, psycholog.
Agata straciła męża w wypadku samochodowym. – Był początek wakacji. Zaczynał się weekend. Jak zwykle, postanowiliśmy spędzić go w domku nad jeziorem. Mamy trójkę dzieci, ale wtedy pojechał z nami tylko najmłodszy, 8-letni Karol – wspomina kobieta. Pogoda dopisywała. Do pokonania mieli jeszcze kilkanaście kilometrów. Niespodziewanie jadąca przed nimi ciężarówka zjechała na pobocze. Naczepa się wypięła i stanęła w poprzek drogi. Piotr, mąż Agaty, nie zdążył całkiem wyhamować. – Wszystko stało się tak szybko. Kiedy podniosłam głowę, zobaczyłam coś, czego już nigdy nie zapomnę – przebite jakimiś prętami, nieżywe już ciało mojego męża – mówi. I chociaż ani jej, ani synowi nic się nie stało, Agata mówi, że czuje, jakby część niej wtedy umarła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.