– Doświadczenia Kościoła uczą, że ubodzy są największymi skarbami dla wspólnoty wierzących. Bo właśnie w nich odkrywamy istotę wrażliwości Boga na człowieka – mówi ks. Janusz Steć, dyrektor gdańskiej Caritas.
Kiedy przed rokiem papież Franciszek ogłosił, że niedziela poprzedzająca uroczystość Chrystusa Króla będzie obchodzona jako Światowy Dzień Ubogich, w kręgach katolickich organizacji charytatywnych pojawiły się pytania o sposób, w jaki należałoby go uczcić. Czy zorganizować kolejną zbiórkę albo podjąć jakąś nową inicjatywę? A może właściwym sposobem byłoby sięgnięcie w głąb i pomoc wiernym w zmianie ich podejścia do ubogich braci? – Ten wyjątkowy dzień mamy przeżywać w łączności z Chrystusem. A Chrystus jest miłosiernym Królem, wrażliwym na każdego człowieka. My zaś mamy Go naśladować – dzieli się przemyśleniami ks. Steć.
Kapłan zaznacza, że w każdym człowieku, już przez sam fakt, że Bóg stworzył nas „na swój obraz i podobieństwo”, złożone są ogromne pokłady miłosierdzia. – Tak naprawdę nie jest to nawet nasza zasługa – dodaje. Ludzie Caritas podkreślają, że dzisiejszy człowiek często lepiej niż w „realu”, czuje się w internecie. Zgodnie zauważają, że tam również dzieją się dobre rzeczy. Są organizowane przeróżne zbiórki na pomoc ludziom znajdującym się w ekstremalnie trudnych warunkach bądź na walkę z nietypowymi chorobami, których nie obejmuje refundacja. Zaznaczają jednak, że anonimowość, która tam panuje, sprawia, iż czasem padamy ofiarą fikcyjnych wezwań do pomocy.
– W uczynkach miłosierdzia niezwykle ważny jest osobisty kontakt z drugim. Działanie na rzecz bliźnich to nie wielkie czyny, heroizm. A zwykły gest potrafi dać człowiekowi więcej niż zasobna karta kredytowa. Proste gesty są czytelne, ale wiążą się one z pewnym ryzykiem. Człowiek naraża się przy tym na niezrozumienie, odrzucenie, a nawet wyśmianie. Trzeba przy tym pamiętać, że czasami łatwiej jest dać niż wziąć. Pojawia się też dylemat, jak dać, żeby – dając – zachować godność obdarowywanego. Łatwo jest urazić i zranić człowieka źle podanym darem. Tej sztuki trzeba się uczyć. A najlepszą szkołą jest tu Ewangelia – twierdzi ks. Steć. – Nasze przeżywanie Światowego Dnia Ubogich ma sprawiać, że będziemy razem. Największe plagi, napięcia czy wojny rozpoczynają się od izolacji – uważa kapłan.
Dlatego też akcja, którą pracownicy i wolontariusze Caritas postanowili podjąć dla uczczenia tego dnia, nie będzie polegać na kolejnej zbiórce. Zaprosili wiernych na wspólne celebrowanie tego wyjątkowego święta. Najpierw o godz. 13 w znajdującej się w sopockiej centrali Caritas kaplicy zostanie odprawiona Msza św. Później w jadłodajni odbędzie się projekcja filmu „Boisko bezdomnych”. Organizatorzy podkreślają, że ponieważ seans kojarzy się dzisiaj nierozłącznie z popcornem, zapewnią jego odpowiednią ilość. Chcą, aby podczas spotkania każdy, niezależnie od swojego statusu majątkowego, mógł się poczuć częścią wspólnoty. Na plakacie promującym wydarzenie znalazło się więc zaproszenie skierowane do „biednych i bogatych”.
Druga część akcji realizowana będzie w parafiach. W tym dniu przy wyjściu ze wszystkich kościołów archidiecezji będą rozdawane specjalne karty, na których wypisano treść konkretnych uczynków miłosierdzia oraz trzy propozycje ich praktycznej realizacji. – Czasami brakuje nam pomysłów, a to może być dobra motywacja do podjęcia konkretnych działań – odwiedzenia samotnej sąsiadki, dania ubogiemu kawałka chleba. Jestem przekonany, że to pobudzi do refleksji i zachęci do konkretnego czynu – mówi dyrektor Caritas.
Wierni archidiecezji w wyniku udziału w ogólnopolskiej akcji „Rodzina Rodzinie” przekazali na pomoc mieszkańcom syryjskiego Aleppo i uchodźczych obozów ponad 2,5 mln zł. – To konkretne osoby, rodziny, a czasem nawet grupy pracownicze składają się na pomoc dla konkretnej rodziny. Biorąc pod uwagę, że pieniądze pochodzą z prywatnych zrzutek i „wdowich groszy”, uważam, że to ogromna kwota. To jest prawdziwa jałmużna – ocenia ks. Steć.
Wymiar pomocy podjętej wobec konkretnego człowieka mają zresztą i inne działania Caritas. Zarówno „tutki” – papierowe torby rozdawane w parafiach, które wierni własnoręcznie wypełniają artykułami żywnościowymi – czy tradycyjne już prezenty dla bezdomnych, rozdawane podczas przeżywanej w jadłodajni wigilii, mają nie tylko pomagać innym, ale budzić w darczyńcach wyobraźnię miłosierdzia, realizowaną później w codziennym życiu. Tym razem świątecznym prezentem dla bezdomnych ma być kosmetyczka, w której znaleźć się mają: szampon, mydło, szczoteczka i pasta do zębów, grzebień, jednorazówki do golenia. – To rzeczy potrzebne nie tylko do przeżycia świątecznych spotkań. Te rzeczy dają człowiekowi poczucie godności. Potrzebnych jest 300–350 takich niezbędników. Jeżeli będzie ich więcej, rozdamy je w innych miejscach – zapewnia ks. Steć.