− Poznałyśmy się podczas internowania w Gołdapi. Grażynę pamiętam jako człowieka, którego się słuchało. Miała w sobie coś takiego, że każdy traktował ją poważnie i serio brał każde wypowiedziane przez nią słowo − wspomina Krystyna Pieńkowska, działaczka Solidarności oświatowej.
W Europejskim Centrum Solidarności 30 listopada odbył się premierowy pokaz filmu dokumentalnego o życiu i działalności dr Grażyny Przybylskiej-Wendt, opozycjonistki, lekarki, działaczki społecznej, radnej Płocka, pisarki i poetki. Bohaterka filmu już od najmłodszych lat odznaczała się odwagą, nonkonformizmem i niezależnością. W okresie stalinowskim razem ze swoimi szkolnymi koleżankami powiesiła w klasie obrazek z Piotrem Skargą i krzyżem. Rozwścieczone władze komunistyczne postanowiły ukarać osobę odpowiedzialną za to „przestępstwo”. Ostatecznie cała klasa przyznała się do umieszczenia religijnego symbolu nad tablicą, choć fizycznie zrobiła to jedna osoba − bohaterka filmu.
− Wtedy po raz pierwszy poczułam solidarność – że gdy jest nas dużo, coś da się zrobić − wspomina G. Przybylska-Wendt. Zawodowo związana była najpierw z Wojskową Akademią Medyczną w Łodzi, a następnie z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym w Płocku. − Zawsze walczyłam z upartyjnioną dyrekcją w szpitalu. Założyłam kabaret, który występował m.in. na balach lekarzy. Za każdym razem udało się przemycić jakiś żart wymierzony w komunistyczne struktury. Później razem z przyjaciółmi utworzyliśmy Solidarność Służby Zdrowia w Płocku. Na każdego można było liczyć − opowiada.
Po Sierpniu ‘80 jako jedyna kobieta została wybrana do Prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, a także redagowała niezależny „Biuletyn Informacyjny”. 13 grudnia 1981 r. została internowana w Ośrodku Odosobnienia w Strzebielinku, następnie w Bydgoszczy-Fordonie, Gołdapi i Darłówku. Zwolniona została w marcu 1982 r. − Otwieram drzwi i szok. Przede mną stoi przystojny facet w cywilu. A za nim trzech zomowców z bronią wymierzoną prosto we mnie. „Pani Grażyno, pójdzie pani ze mną” − zwraca się do mnie ten przystojny. „Chwileczkę, dlaczego mi pan po imieniu mówi?” − pytam zdziwiona. „Bo ja panią dobrze znam. A pani mnie nie bardzo” − odpowiada esbek i każe mi wziąć najpotrzebniejsze rzeczy. Na zewnątrz stała już „suka”, czyli samochód milicyjny. Ktoś brutalnie wepchnął mnie do środka. W internowaniu spędziłam z innymi kobietami Wigilię i sylwestra − wspomina.
Po wyjściu na wolność bohaterka filmu była represjonowana za działalność opozycyjną. Mimo doktoratu i dwóch specjalizacji odebrano jej etat w szpitalu. Zaczęła jeździć „erką”. Z powodu stresu, przemęczenia i szykan dostała zawału. Mimo to wciąż angażowała się w pracę podziemną. Równoległe organizowała ruch opieki hospicyjnej. W 1987 r. założyła Stowarzyszenie Hospicyjno-Paliatywne oraz Hospicjum Płockie im. św. Urszuli Ledóchowskiej. Do 1995 r. prowadziła je społecznie, przy współudziale wolontariuszy.