W Gdańsku pojawia się coraz więcej defibrylatorów zewnętrznych. Do tej pory dzięki tym prostym w obsłudze, niewielkim urządzeniom udało się uratować 21 osób.
Coraz więcej Zautomatyzowanych Defibrylatorów Zewnętrznych (AED) pojawia się w przestrzeni publicznej Gdańska. 5 urządzeń tego typu zamontowano właśnie w tramwajach, kolejne 10 - na obiektach użyteczności publicznej, m.in. na szkołach i urzędach. W tym roku dołączy do nich jeszcze kilkadziesiąt defibrylatorów na budynkach Politechniki Gdańskiej.
Z danych statystycznych wynika, że choroby układu krążenia to główna przyczyna zgonów w Europie. Nagłe zatrzymanie krążenia dotyka w Polsce ok. 40 tys. osób rocznie. Z tej liczby udaje się obecnie uratować zaledwie 2-5 proc. pacjentów. Chora osoba zazwyczaj traci przytomność i przestaje oddychać. Niedotlenione komórki centralnego ośrodka nerwowego zaczynają obumierać już po 4 minutach. Po tym czasie następują nieodwracalne zmiany w organizmie lub zgon. W takiej sytuacji jedynym ratunkiem może okazać się właśnie AED. Podjęcie akcji ratunkowej z użyciem defibrylatora zwiększa szanse na uratowanie życia do ok. 75 proc.
Urządzenie jest w pełni bezpieczne dla użytkownika - także osoby postronnej, bez wykształcenia medycznego. Od momentu włączenia aparat prowadzi użytkownika komendami głosowymi, ułatwiając obsługę w sytuacji stresowej. Analizuje przy tym rytm pracy serca i zaleca wykonanie defibrylacji wyłącznie w przypadku, gdy jest ona konieczna.
Jeszcze dwa lata temu defibrylatorów było w Gdańsku kilkanaście. Zdecydowanie za mało. - Postanowiłem to zmienić. A wszystko zaczęło się dość banalnie. Czekając na pociąg do Warszawy, zauważyłem na dworcu czerwoną skrzyneczkę zawieszoną na ścianie. Nie wiedziałem, co to za urządzenie i w jaki sposób działa - wspomina Mateusz Błażewicz, działacz społeczny, radny dzielnicy Brzeźno.
Po wpisaniu w internetowej wyszukiwarce fraz "defibrylator" i "Gdańsk" trafił na wywiad ze znanym kardiologiem prof. Grzegorzem Raczakiem i pracę dyplomową dr. Tomasza Łopacińskiego, która w istocie była gotowym do realizacji projektem wdrożenia systemu defibrylatorów AED w Trójmieście.
- Po lekturze jednego i drugiego tekstu sprawdziłem, gdzie takie urządzenia funkcjonują w Gdańsku. Okazało się, że jest ich niewiele. Tymczasem w innych miastach europejskich z defibrylatorów można skorzystać niemal na każdym rogu ulicy - opowiada M. Błażewicz.
Razem z kolegą - ratownikiem medycznym Karolem Bączkowskim - zgłosili do edycji budżetu obywatelskiego 2017 projekt (pierwszy taki w Polsce), w którym zaproponowali instalację 33 urządzeń na terenie miasta. Niestety, nie zdobyli wymaganej liczby głosów. - Okazało się jednak, że kampania informacyjna towarzysząca projektowi przyniosła pozytywne owoce. Niezależnie od budżetu, w kolejnych miejscach zaczęły pojawiać się defibrylatory - podkreśla pomysłodawca.
Projektu zakupu i montażu kolejnych 26 defibrylatorów AED zyskał wysokie poparcie w najnowszej edycji budżetu obywatelskiego 2018. Otrzymał najwięcej głosów wśród projektów ogólnomiejskich. Wynik ten może jednak ulec zmianie w związku z tzw. dogłosowaniem, wymuszonym nieuwzględnieniem głosów ponad 15 tys. mieszkańców. "Dogłosowanie" przeprowadzone zostanie między 15 a 21 stycznia.
- Apeluję do wszystkich uprawnionych, by oddali swój głos na projekt ratujący życie. Każdy z nas, ktoś z rodziny, przyjaciel, sąsiad, znajomy może znaleźć się w sytuacji, w której defibrylator jest ostatnią deską ratunku - mówi M. Błażewicz.
Więcej na ten temat w 3. numerze "Gościa Gdańskiego" na 21 stycznia.