„Kapitan Sulatycki oparł swoje życie na dwóch najważniejszych filarach: wierze i patriotyzmie. One stanowią w jego życiu nierozerwalny splot, budujący spójny i zwarty światopogląd” – pisze we wstępie autor.
Na rynku wydawniczym ukazała się książka „Głowę trzeba nosić wysoko” poświęcona działalności kpt. Zbigniewa Sulatyckiego. Autor − ks. Rafał Starkowicz, dyrektor gdańskiego oddziału „Gościa Niedzielnego”, odkrywa nieznane dla większości Polaków fakty z życia jednej z ważniejszych, choć schowanej nieco w cieniu, postaci najnowszej historii Polski. W pierwszej części tomu ks. Starkowicz krok po kroku prowadzi czytelnika przez życie kapitana Sulatyckiego – od szlacheckich korzeni rodu Sulatyckich, przez trudne czasy II wojny światowej i okresu stalinowskiego, pierwsze rejsy, Solidarność, stan wojenny, budowę parafialnego kościoła w Sopocie, świat wielkiej polityki, aż po powołany w 2017 roku Konwent Morski, na którego czele stanął bohater książki. Ważną cezurę stanowi rok 1991. Wówczas kapitan Sulatycki wszedł do rządu Jana Olszewskiego, by w randze wiceministra zająć się gospodarką morską. „Najważniejsze były dla mnie żegluga i przemysł okrętowy. Niestety, w mojej kompetencji były tylko stocznie remontowe. W tym czasie było ich kilka. Pierwsza to Gdańska Stocznia Remontowa, druga – gdyńska Stocznia Nauta, trzecia w Świnoujściu i czwarta w Szczecinie. Nauta i Gdańska Stocznia Remontowa miały wtedy płynność finansową. Nie było z nimi problemu” – wspomina w książce kapitan.
Należy podkreślić, że udział kpt. Sulatyckiego w polityce przyniósł Polsce konkretne trwałe korzyści. Jedną z nich jest fakt ocalenia stoczni remontowych, na które nieuczciwa konkurencja miała duże zakusy. Dziś GCR buduje najnowocześniejsze w skali świata jednostki morskie. To niewątpliwie skutek działalności kpt. Sulatyckiego. W innym miejscu ks. Starkowicz opisuje kolejny, niezwykle ważny fragment życia kapitana, związany ze wsparciem dla ratowania polskiego przemysłu stoczniowego udzielonym przez Radio Maryja. „To było już po moim wyjściu z ministerstwa. 17 marca 1997 roku zostałem zaproszony na audycję do RM, która odbyła się w Gdyni. W czterogodzinnym programie przedstawiłem opinii społecznej dokumenty (…). Oddźwięk był niezwykle mocny. Można powiedzieć, że to pod presją społeczną pojawił się pomysł stworzenia Społecznego Komitetu Ratowania Stoczni Gdańskiej i Przemysłu Okrętowego (…). Pojawiło się pytanie: skąd wziąć pieniądze? Pod dużym naciskiem o. Tadeusz Rydzyk zgodził się udzielić nam subkonta (…). Żeby wpłacić pieniądze na ratowanie stoczni, trzeba było podać nazwisko i adres. To wszystko było rejestrowane (…). W sprawach pieniędzy postąpiliśmy dokładnie z wolą każdego z darczyńców” – czytamy wspomnienia kapitana. Tematy poważne przeplatają ciekawe anegdoty. Jak ta poświęcona… słynnemu maybachowi o. Tadeusza Rydzyka. „A co ten Rydzyk ma? Mały pokój. Ma maybacha? Owszem. Ale jest to malutki, stojący na półce model, który dla żartu sprezentowali mu znajomi”. W książce, oprócz opowieści biograficznej znaleźć można także przekazy osób, które uczestnicząc w różnych momentach życia kapitana, dzisiaj dają świadectwo jego ideowej postawy. Są wśród nich znani politycy − Jan Olszewski, Jarosław Kaczyński czy Joachim Brudziński, osoby duchowne – bp Antoni Pacyfik Dydycz, bp Edward Frankowski oraz o. Tadeusz Rydzyk, a także naukowcy, przedsiębiorcy, ludzie kultury i sztuki, marynarze, opozycjoniści z czasów PRL, przyjaciele i rodzina kapitana. Wspomnienia uzupełniają się wzajemnie, tworząc spójny, a zarazem bardzo różnorodny obraz bohatera książki. W jednym, przywołanym przez prof. Rafała Jana Brodę, fizyka jądrowego, czytamy: „Kapitan jest niezwykle ciepłym człowiekiem (…). Po jego działaniach widać, że jest pragmatykiem. Tym zawsze mi imponował. Jest przekonujący, charyzmatyczny. Jest w nim także pewna dawka romantyzmu i wola działania dla Polski”. Ksiądz Starkowicz, opisując życie i działalność kapitana Sulatyckiego, wykonał benedyktyńską pracę, sięgając do licznych źródeł, a także przeprowadzając ponad dwadzieścia wywiadów z osobami z najbliższego kręgu bohatera książki. „Głowę trzeba nosić wysoko” to pozycja, od której trudno się oderwać. Zainteresuje nie tylko politologów, ale wszystkich miłośników historii polskiej marynarki, przemysłu stoczniowego, dziejów Pomorza, Polski i Kościoła. „Życie kapitana Sulatyckiego, w którym ogniskują się losy powojennego pokolenia Polaków, może stać się dla młodych przykładem i wspaniałą lekcją wierności najświętszym wartościom. Dla starszych ma szansę stać się natomiast przyczynkiem do swoistego rachunku sumienia, a zarazem korekty dotychczasowych ścieżek” – zachęca do sięgnięcia po książkę abp Sławoj Leszek Głódź.