- Przed laty każdego z nas Pan Bóg wezwał po imieniu. I odpowiedzieliśmy: "Oto jestem". Nie jest to jednorazowa odpowiedź. Potrzeba ją ponawiać. Dlatego też przybyliśmy na tę rocznicę - mówił bp Zbigniew Zieliński.
Kilkuset braci posługujących w KSM "Semper Fidelis" spotkało się w gdyńskim kościele pw. św. Piotra Rybaka, by świętować 31. rocznicę powstania formacji. Podczas Eucharystii ślubowania złożyło 5 nowych braci. Uroczystości przewodniczył bp Zieliński.
- Widzimy dzisiaj, podobnie jak w 1987 roku, jak wielu naszym siostrom i braciom brakuje odwagi do normalnego i prawdziwie chrześcijańskiego życia. Czasami ci, którzy wówczas cieszyli się z przyjazdu Ojca Świętego, dzisiaj zaprzeczają temu niezwykłemu dziedzictwu chrześcijańskiemu, które wówczas wyjednało nam w sposób pokojowy społeczne przemiany i wolność - mówił w homilii bp Zieliński.
- Dzisiaj odwołujemy się do tych wydarzeń, by przypomnieć sobie słowa papieża: "Nie ma wolności bez solidarności" i "Nie ma solidarności bez miłości". Papież zwrócił uwagę, że miłość to dar ofiarowany każdemu człowiekowi, bez wyjątku. Miłość nie tylko jest dla każdego, ale także nie da się bez niej żyć. To dlatego dzisiaj tak trudno nam ze sobą rozmawiać, bo ponad miłość postawiliśmy tzw. racje, choć i one - gdy się im spokojnie przyjrzymy - często nie są merytoryczne. Bo jakże można mieć rację, nie mając miłości? - zaznaczył hierarcha.
Biskup zwrócił uwagę na ogromne zamieszanie moralne obecne dzisiaj w dotyczących ważnych spraw ojczyzny dyskusjach. Zaznaczył, że wolność to nie samowola, a "odzyskanie wolności nie oznacza, że wszystko potoczy się samo. Trzeba nam dzisiaj zakorzenić się w tym, co jest prawdą, odróżniać ją od tego, co nią nie jest i przekładać na to, co myślimy, mówimy i robimy".
- O wolność trzeba nieustannie walczyć. Niech papieskie nauczanie Jana Pawła II będzie i dzisiaj przez nas chętnie przyjmowane. Nie z powodów sentymentalnych, ale z przekonania, że mądrość i światło Boże potrzebne są w każdym czasie - mówił bp Zieliński.
- Na ile dzisiaj czujemy się odpowiedzialni za teraźniejszość, ale także i za nasze jutro? - pytał kaznodzieja. - Mamy stawać się szczodrymi przekazicielami skarbów wiary dla tych, którzy przyjdą po nas. Zadań naszej formacji nie podejmujemy dla siebie samych. Ona nastawiona jest na służbę siostrom i braciom w Kościele - dodał na zakończenie homilii.
- Każda rocznica jest dla nas podsumowaniem roku pracy w służbie Bogu i Kościołowi. Zawsze towarzyszy temu modlitwa dziękczynno-błagalna - podkreśla ks. Zdzisław Róż, diecezjalny moderator Kościelnej Służby Mężczyzn. - Bracia udzielają się niezwykle mocno we wszelkich pracach w parafiach i służą podczas uroczystości ogólnodiecezjalnych - wyjaśnia kapłan.
- Udział w "Semper Fidelis" to nie jest praca. To służba. Kościół nie jest jakąś odległą instytucją. To nasza rzeczywistość. Bierzemy udział w organizacji uroczystości, podejmujemy w parafiach wszelkie potrzebne prace. Jesteśmy członkami żywego Kościoła. Tak, jak mówi św. Paweł, "członkami jednego ciała" - podkreśla Stanisław Grygorowicz, członek KSM przy parafii św. Krzysztofa. Ma 40 lat. Kiedy papież po raz pierwszy odwiedzał Polskę, był jeszcze dzieckiem. Do posługi w KSM włączył się ponad 13 lat temu.
Zarówno ksiądz moderator, jak i członkowie KSM zdają sobie sprawę z tego, że 5 nowych członków nie rozwiąże problemów malejącej liczby członków formacji. - 31 lat temu było ich 10 tysięcy. Dzisiaj jest ich tysiąc. Co roku modlimy się za tych, którzy odchodzą do wieczności. Pięciu nowych braci nie zaspokoi wielkich potrzeb, ale z każdego nowego brata ogromnie się cieszymy. Oni są bardzo cenni i potrzebni lokalnemu Kościołowi - zaznacza ks. Róż.
- 1000 osób to nie jest mało - ocenia S. Grygorowicz. - Jednak zawsze, kiedy do Semper Fidelis wstępują nowi członkowie, to dla nas wielka radość. To pokazuje, że Kościół żyje. A kiedy zbieramy się razem, wówczas widać właściwą skalę naszej służby - dodaje.