- Bóg, Honor i Ojczyzna to nie były dla nich puste slogany. Mieli to zakorzenione w sercach - mówił o pokoleniu obrońców Polski Darek Malejonek.
Przedstawiciele środowisk patriotycznych spotkali się 25 lutego na zorganizowanym w Muzeum II Wojny Światowej koncercie zatytułowanym "Panny Wyklęte - Panny Sprawiedliwe wśród Narodów Świata". Na widowni znaleźli się przedstawiciele wszystkich niemalże grup wiekowych. A żywiołowa muzyka w połączeniu z patriotycznymi tekstami budziły w słuchaczach ogromne emocje.
Wraz z Darkiem Malejonkiem i Maleo Reggae Rockers wystąpiły: Renata Przemyk, Halina Mlynkowa, Olga Szomańska, Marika, Kasia Malejonek, Lilu, Mona oraz zespół Dziewczyny. W sali konferencyjnej zabrzmiały utwory znane z projektu Panny Wyklęte, jak i kompozycje składające się na album Panny Sprawiedliwe, który przybliża mroczną rzeczywistość niemieckiego ludobójstwa na narodzie żydowskim oraz odwagę Polaków narażających życie dla ratowania żydowskich braci.
- Dlaczego Niemcy wprowadzili w okupowanej Polsce prawo, według którego każdy, kto pomoże ukrywającemu się Żydowi, zostanie ukarany śmiercią? Moim zdaniem oni wiedzieli, że Polacy będą pomagać swoim żydowskim współobywatelom - mówił podczas koncertu Darek Malejonek. - Do zabicia jednego Żyda wystarczył jeden szmalcownik. Ale do uratowania jednego Żyda potrzeba było od 20 do 40 Polaków. Wielkie brawa należą się tym ludziom - podkreślał D. Malejonek.
Kolejne piosenki były okazją do przedstawienia historii, które stały się inspiracją dla powstania pełnych treści utworów.
- W getcie walczyły dwie organizacje żydowskie. Jedna, znana wszystkim, to Żydowska Organizacja Bojowa. O drugiej Żydowskim Związku Wojskowym praktycznie niewiele można znaleźć. Dlatego, że oni wszyscy zginęli w powstaniu. W największej bitwie na Muranowie walczyli pod dwiema flagami - żydowską i polską. Dzisiaj przywracamy im pamięć w utworze Mony - Getto - zapowiadał Dariusz Malejonek.
Renata Przemyk przedstawiła utwór oparty na niezwykłej historii obozowej miłości polskiego chłopaka i żydowskiej dziewczyny.
- To było w Oświęcimiu. Młody chłopak - Jerzy i żydowska dziewczyna - Cyla, zakochali się. Wiele miesięcy Jerzy przygotowywał misterny plan ucieczki. Obiecał jej, że wyjdą z tego cało. Udało mu się wykraść niemiecki mundur. Plan był świetny. Opisywali później te sekundy, gdy wyprowadzał ją z obozu. Udało się. Później ona trafiła do rodziny dobrych ludzi i przetrwała wojnę. On poszedł do lasu walczyć. Później jakimś sposobem oboje dowiedzieli się o sobie nawzajem, że nie żyją. On usłyszała, że ona umarła. Ona, że on zginął w lesie. Ułożyli sobie życie. On w Nowym Targu, ona - w Nowym Jorku. Zupełnie przypadkiem, po 39 latach, dowiedzieli się, że jednak żyją. Przyleciała do Polski, a on na lotnisku czekał na nią z bukietem 39 róż - za każdy rok rozłąki po jednej - mówiła Renata Przemyk.