- Dzięki IPN wielu działaczom i wolontariuszom udało się przywrócić pamięć tym, których chciano wykląć i zapomnieć. Jednak doły śmierci zostały otwarte. Przed nami jeszcze dużo pracy. Ale najważniejsze, że kolejne pokolenie Polaków ma swoich bohaterów - mówił Kazimierz Smoliński, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.
Po Mszy św. w bazylice św. Brygidy, której przewodniczył ks. inf. Stanisław Zięba, na ulice Gdańska wyruszyła IV Defilada Żołnierzy Niezłomnych. W uroczystym przemarszu wzięli udział liczni członkowie grup rekonstruktorskich, którym towarzyszyły historyczne pojazdy militarne. Jeden z rekonstruktorów wcielił się w postać generała Władysława Andersa, który - jadąc na białym koniu - podążał na czele defilady.
Szczególne zainteresowanie przechodniów i uczestników wydarzenia wzbudzał zrekonstruowany niemiecki czołg, który został przejęty i użyty w walce przez warszawskich powstańców. Ze względów bezpieczeństwa panterę, której powstańcy nadali imię "Pudel", od tłumu oddzielały sznury niesione przez członków Bractwa św. Pawła, głównego organizatora defilady. Przemarsz zakończyły uroczyste meldunki przedstawicieli grup rekonstruktorskich, składane na ręce generała Andersa u stóp zbudowanej na Długim Targu sceny.
W wydarzeniu wzięły udział liczne grupy rekonstruktorów ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Do zgromadzonych przemówili także honorowi goście wydarzenia. - Możemy być dumni, że przywracamy pamięć żołnierzom wyklętym. Że nasze dzieci i wnuki chcą brać z nich przykład i uczyć się, jak należy kochać ojczyznę. Dziękuję, że państwo dzisiaj tu jesteście - mówił K. Smoliński.
- To ogromny honor i zaszczyt wspierać to, co stanowi naszą tożsamość i nasze dziedzictwo narodowe. Wolność, o którą oni walczyli, dziś staje się naszym udziałem. Ale ta wolność i niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze. Musimy o nią zabiegać każdego dnia - podkreślał Kazimierz Janiak, dyrektor Totalizatora Sportowego w Gdańsku.
Głos zabrał także główny pomysłodawca pierwszej Defilady Pamięci Żołnierzy Niezłomnych Adam Hlebowicz, dyrektor Biura Edukacji Narodowej IPN. Przypomniał, że badania opinii społecznej wskazują, iż 23 proc. Polaków uważa Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych za ważne święto. Mając na uwadze fakt, że poświęcone żołnierzom wyklętym święto zostało wprowadzone zaledwie 8 lat temu, liczba ta jest niebagatelna. - Ale to pokazuje, ile jest jeszcze do zrobienia - mówił A. Hlebowicz. Podkreślał także, że wielu z wyklętych działało na Wybrzeżu, a ich postawa dała początek młodzieżowej konspiracji, która rozwinęła się w latach 1949-1953. - Odkrywajmy kolejne nazwiska. To wielkie zobowiązanie dla nas wszystkich - zaznaczył A. Hlebowicz.
Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, podkreślił, że żołnierze wyklęci stanowią swoisty fenomen w historii Europy i świata. - Czuli obowiązek walki o Polskę suwerenną, niepodległą i demokratyczną. Było ich prawie 200 tys. - żołnierzy i cywili. W kontekście polskiego genu wolności byli oni konsekwencją polskich postaw, które znamy już od wieku XIX. Żołnierze podziemia antykomunistycznego są sztafetą umiłowania wolności przez nasz naród - stwierdził K. Nawrocki.
Koncert rapera "Tadka" był okazją do głębokiej zadumy ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość - Ważne jest, aby dzisiejszy dzień zrodził w nas miłość do ojczyzny. To dobra droga do jedności i pokoju. Patrzmy także w przyszłość, bo jest ona drogą, na którą wszyscy jesteśmy wezwani - mówił ks. Krzysztof Ławrukajtis, duszpasterz Bractwa św. Pawła.
Waldemar Szczuka, prezes Fundacji "Galdius Gloriae" podziękował abp. Sławojowi Leszkowi Głódziowi oraz Dariuszowi Drelichowi, wojewodzie pomorskiemu, za objęcie wydarzenia patronatem honorowym. Podziękował także sponsorom oraz wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji defilady. Wśród ciepłych słów znalazło się także podziękowanie dla "Gościa Niedzielnego", który objął wydarzenie patronatem medialnym.
Po przemówieniach odbył się koncert rapera Tadeusza "Tadka" Polkowskiego, który każdy z poświęconych żołnierzom niezłomnym utworów poprzedzał szerokim, wyjaśniającym ich kontekst komentarzem. Ze sceny zabrzmiały także fragmenty listów i wspomnień polskich bohaterów, które zaprezentował znany aktor Kuba Kornacki.