Stracił w wypadku rękę i nogę. Dziś mówi, że jest szczęściarzem. Gościem Forum "Młodzi i Miłość" był Janek Mela.
W kościele pw. Świętych Anny i Joachima w Gdańsku-Letnicy 18 kwietnia odbyła się kolejna edycja wydarzenia ewangelizacyjnego Forum "Młodzi i Miłość".
Gościem spotkania pod hasłem: "Pokonaj samego siebie" był Janek Mela, podróżnik i polarnik, najmłodszy w historii zdobywca dwóch biegunów w jednym roku, a także pierwszy niepełnosprawny, który dokonał takiego wyczynu. Gdy miał 7 lat, spłonął jego rodzinny dom, gdy miał 9 lat, utopił się jego młodszy brat Piotruś, a w wieku 13 lat stracił w wypadku rękę i nogę.
- W życiu nie wszystko musi nam wychodzić. Nawet jeśli doświadczamy ogromnych trudów i cierpienia, nawet jeśli Pan Bóg dopuszcza do tragedii, możemy być szczęściarzami. Jestem tego najlepszym przykładem - rozpoczął. - Doświadczyłem w swoim życiu takich momentów, kiedy wydawało mi się, że straciłem wszystko. Wypadek, który przeżyłem, mając 13 lat, odebrał mi nie tylko rękę i nogę. Zabrał coś dużo ważniejszego - poczucie sensu życia i własnej wartości - opowiadał. - Od tamtego czasu zajmowałem się głównie marudzeniem i narzekaniem. Pytałem samego siebie: "Dlaczego moje życie jest takie beznadziejne? Dlaczego Bóg zabrał mi rękę i nogę? Dlaczego odebrał mi dom? Dlaczego pozwolił, by mój brat utonął na moich oczach? Czym sobie Boże na to wszystko zasłużyłem?". Dopiero z czasem zrozumiałem, że nawet w największej tragedii można odnaleźć ukryty sens. Tak było choćby po pożarze. Zacząłem dostrzegać w tym doświadczeniu mnóstwo piękna i dobra. Na kilka miesięcy przygarnęli nas sąsiedzi. Od samego rana zaczęły odwiedzać nas "pielgrzymki" znajomych z jedzeniem, ubraniami, pieniędzmi. Jako pierwsi pomocną dłoń wyciągnęli ludzie, których wcześniej nigdy bym o taką wrażliwość nie posądzał - podkreślił. - Zawsze kiedy w moim życiu przydarzały się tragedie, Pan Bóg ostatecznie zamieniał je w cuda - dodał.
Janek opowiedział również o założonej przez siebie Fundacji "Poza horyzonty" pomagającej w finansowaniu protez. Następnie zespół Kierunek Niebo poprowadził modlitwę uwielbienia zakończoną błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem.
Prelekcję Janka Meli poprzedził koncert zespołu Kierunek Niebo, który po niej poprowadził jeszcze uwielbienie Jan Hlebowicz /Foto Gość - Podczas spotkania mówiliśmy o problemach, jakie stawia przed nami życie, a przede wszystkim o tym, jak z tych problemów wychodzić zwycięsko. Dzisiejszy świat proponuje nam propagandę sukcesu, stara się wmówić: "Jesteś najlepszy, najfajniejszy, najładniejszy", bo wybrałeś mój produkt, ofertę, ubrania itd. Tego typu "podszepty" nigdy nie zbudują w nas poczucia prawdziwego szczęścia i własnej wartości - mówi Jakub ze wspólnoty Młodzi i Miłość.
- Św. Jan Paweł II był młody nawet wtedy, kiedy nie mógł samodzielnie się poruszać, a jego dłonie nieustannie drżały. Sam często powtarzał, że młodość nie jest kategorią metrykalną, ale sposobem patrzenia na siebie i innych ludzi. Młodość to życzliwość, dobroć, empatia, chęć działania. Z drugiej strony można być młodym w sensie metrykalnym, a jednocześnie czuć się wypalonym, zgorzkniałym, zniechęconym, przegranym - podsumowuje ks. Zbigniew Drzał, twórca i współorganizator forum.