W biały dzień stłukł szklaną skarbonę i zrabował z niej gotówkę oraz biżuterię. Po wyczerpującym pościgu został złapany przez księdza.
Do zdarzenia doszło 1 maja. 36-letni mężczyzna za pomocą młotka rozbił znajdującą się wewnątrz bazyliki św. Brygidy w Gdańsku szklaną skarbonę. Zabrał z niej pieniądze i biżuterię (datki zgromadzone na budowę Bursztynowego Ołtarza Ojczyzny), po czym uciekł ze świątyni.
Kiedy złodziej dokonywał kradzieży, w kościele znajdowało się kilka osób, w tym proboszcz parafii ks. Ludwik Kowalski. Duchowny ruszył w pogoń, z sukcesem zakończoną po około kilometrowym biegu w pobliżu historycznego budynku Poczty Polskiej, gdzie złodziejowi zabrakło sił.
- Nie wahałem się. Zobaczyłem złodzieja, to ruszyłem w pościg, aby sprawiedliwości stało się zadość. Chłopak był dobrze, modnie ubrany. Tuż po złapaniu zaczął przepraszać i wyraził skruchę - powiedział nam ks. Ludwik. - Początkowo dzielił nas spory dystans, który na szczęście dość szybko nadrobiłem. Codzienna gimnastyka, ćwiczenia i bieganie nie poszły więc na marne - uśmiecha się.
Duchowny przekazał 36-letniego złodzieja w ręce policji, a zrabowane przedmioty wróciły do parafialnej kasy. Największe straty to koszt odbudowy skarbony, szacowany na około 2 tys. zł.
- W trakcie przeprowadzonych oględzin policjanci zabezpieczyli ślady linii papilarnych. Całe zajście najprawdopodobniej zarejestrowała kamera monitoringu, której zapis będzie kolejnym dowodem w spawie - mówi st. asp. Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
- Większość gdańskich kościołów jest monitorowanych i zabezpieczonych przez system kamer i alarmów. W bazylice św. Brygidy mamy alarmy strefowe i 16 kamer. Aż 6 z nich uchwyciło złodzieja i sam moment kradzieży - podkreśla ks. Ludwik.
Zatrzymany mężczyzna spędził noc w policyjnym areszcie. Prawdopodobnie usłyszy zarzut kradzieży z włamaniem. Grozi mu do 10 lat więzienia.
- Przypomnijmy, że każdy obywatel ma prawo ująć sprawcę przestępstwa. Ustawodawca nie nakłada takiego obowiązku, a jedynie daje takie prawo. W każdym jednak przypadku należy pamiętać o własnym bezpieczeństwie - dodaje M. Chrzanowski.