- Gromadzimy się na modlitwie, by uwielbiać Bożą miłość, której znakiem jest Serce Jezusowe. Chciejmy się w tej miłości zanurzyć, by na nowo odnaleźć siłę i nadzieję, ale także wynagrodzić Sercu Jezusowemu za wszystkie nasze grzechu, słabości i niewierności - mówi ks. Jacek Bramorski, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni.
W gdyńskim kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa 8 czerwca została odprawiona Msza św., połączona z parafialnym odpustem. Uroczystej Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił o. Janusz Warzocha SJ, wikariusz biskupi ds. zakonnych oraz proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Gdyni.
- Bóg posiada nieskończoną zdolność miłości i przebaczania. Zna dogłębnie człowieka i odwołuje się do jego najgłębszej potrzeby, czyli miłości, którą jedynie On jest w stanie zaspokoić - mówił o. J. Warzocha.
Kaznodzieja wyjaśnia, że Bóg potrafi komunikować się z człowiekiem poprzez serce. - Jako Stwórca przemawia z serca do serca. Bo serce nie jest jedynie siedliskiem uczuć. Ono rozważa, myśli, postanawia, podejmuje decyzje. Stanowi zatem centrum osobowe człowieka, jego duchowego wysiłku i aktywności. Serce jest tym centrum, które mówi o tym, kim człowiek jest - tłumaczy.
- To sercem prawdziwie poznajemy. A głównym źródłem poznania Boga jest Jezus - jest darem Ojca dla nas. Św. Jan zaprasza Kościół do wpatrywania się w Jezusa, bo wszystko, co Bóg chciał nam przekazać o swojej miłości, zawarł w swoim Synu. Objawił nam czystą miłość - podkreślił kaznodzieja.
- Wpatrujmy się więc w Serce samego Boga, by do niego dorastać. Bo obecnie, w imię nowoczesności, tak bardzo człowiek jest redukowany - do intelektu albo do biologii, gdzie postrzega się go jako worek potrzeb, instynktów i popędów. Redukuje się również człowieka do sfery zmysłowej, gdzie głównym celem w życiu ma być czerpanie przyjemności. To wszystko jest zafałszowaniem obrazu człowieka, jakąś jego karykaturą, która prowadzi do zaprzeczenia naszej rzeczywistej wielkości i godności - przypominał o. J. Warzocha.
- Dostrzeżmy przebity bok Chrystusa, gdyż ta rana zawsze była schronieniem dla ludzi spragnionych zbawienia. Jest jak brama otwarta dla wszystkich utrudzonych i obciążonych, szukających odpoczynku dla swej skołatanej duszy. Bo prawdziwa wartość człowieka nie wynika tylko z jego zewnętrznych poczynań, ale płynie z wewnętrznej relacji z Bogiem - wyjaśnił kaznodzieja.
- Jezus otwiera dziś przed nami swoje Serce, dlatego złóżmy mu w ofierze wszystko to, co w nas najlepsze, ale także nasze słabości i grzeszność. Złóżmy nasze serca w Sercu Boga i czyńmy to w duchu wynagrodzenia za grzechy nasze i całego świata - zakończył.
Po Eucharystii sprzed świątyni wyruszyła procesja z Najświętszym Sakramentem, która przeszła ulicami: 3 Maja, 10 lutego, Śląską, Nowogrodzką i Tatrzańską, by dotrzeć do kościoła oo. jezuitów pw. św. Stanisława Kostki.