W Gdyni odbył się pogrzeb ofiar komunistycznego terroru.
- Życie bohaterów, których dziś uroczyście żegnamy, zostało wypełnione dobrem, ofiarną służbą Polsce i polskiej Marynarce Wojennej. Wszyscy oni zasługują na wielkie uznanie. Nadali swojemu cierpieniu i śmierci najgłębszy sens - mówił biskup polowy gen. bryg. Józef Guzdek.
Mszą św. odprawioną na pokładzie zacumowanego w gdyńskim Porcie Wojennym rozpoczęły się 29 czerwca uroczystości pogrzebowe oficerów, podoficerów i marynarzy - ofiar terroru komunistycznego.
Społeczność Wybrzeża modlitwą pożegnała: kontradmirała Adama Mohuczego, kmdr. pil. Kazimierza Kraszewskiego, kmdr. Wacława Krzywca, kmdr. Mariana Wojcieszka, kmdr. por. Roberta Kasperskiego, kpt. mar. Adama Dedio, kpt. mar. Zdzisława Ficka, bosm. Edmunda Sternego oraz st. mar. Jerzego Sulatyckiego.
Mszy św. odprawionej przez kapelanów wojskowych i księży archidiecezji gdańskiej przewodniczył bp Józef Guzdek.
Wśród zgromadzonych - oprócz rodzin marynarzy - znaleźli się m.in.: Jarosław Szarek, prezes IPN, Krzysztof Szwagrzyk, zastępca prezesa IPN, Jarosław Sellin, sekretarz stanu w ministerstwie kultury i dziedzictwa narodowego, Dariusz Drelich, wojewoda pomorski, Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, oraz posłowie i senatorowie Ziemi Gdańskiej.
Na początku uroczystości odczytano list abp. Sławoja Leszka Głódzia, metropolity gdańskiego. Hierarcha napisał w nim, że pogrzeb zamordowanych marynarzy "to akt symbolicznego powrotu bohaterów, oddania im hołdu i uczczenia ich pamięci". Dodał także, że "należy krzewić wiedzę o historii narodu polskiego. O ofiarności i odwadze ludzi walczących o wolną i niezależną Polskę oraz o godne życie".
Metropolita zapewnił także o swojej łączności duchowej ze zgromadzonymi oraz wyraził wdzięczność wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania tego podniosłego wydarzenia.
- Dostrzegamy analogie pomiędzy patronami dnia dzisiejszego, św. Piotrem i św. Pawłem, a marynarzami, którzy wiernie służyli sprawie polskiego morza. Poznając ich życie i dokonania, można z całą pewnością stwierdzić, że wszyscy oni pokochali polskie morze i ojczyznę "więcej", czyli bardziej niż wielu ich rówieśników. W realizacji wojskowej przysięgi byli jednoznaczni i zdeterminowani - mówił w homilii bp Józef Guzdek.
- Dziękujemy Bogu za przykład waszej heroicznej wierności ojczyźnie, marynarce wojennej i polskiemu morzu. Spotkanie z wami zobowiązuje, aby nie dać powodu do oskarżenia, żeśmy się okazali słabi duchem, mali siłą czy pracą. Spoczywajcie w pokoju - powiedział bp Guzdek.
Uroczystości na oksywskim cmentarzu. ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Po Mszy św. przyszedł czas na przemówienia. W imieniu rodzin pomordowanych głos zabrał Andrzej Kraszewski.
- Długa była ich droga na Oksywie. Poprzez obronę Helu, oflagi, skąd próbowali uciekać, przez kazamaty Wronek, więzień GZI, Rakowieckiej. Wreszcie dla niektórych z nich przez doły śmierci na Łączce i innych cmentarzach. Poszukiwania i oczekiwanie na sprawiedliwość trwały bardzo długo - mówił Kraszewski.
- Po wielu latach przychodzi moment w którym spotkają się wszyscy znowu na Oksywiu, w miejscu centralnym dla polskiej Marynarki Wojennej, która była miłością ich życia(...).Ci marynarze, których chowamy dzisiaj, spotkają się niedługo ze swoim dowódcą i spoczną razem. Spotkają się wszyscy na cmentarzu, który ich zjednoczy. Ale nie przestaną pełnić służby dla polskiej Marynarki Wojennej, bo będą stanowili symbol bohaterstwa - zaznaczał przedstawiciel rodzin.
Do uczestników uroczystości swój list skierował także Mateusz Morawiecki. Odczytał go brat stryjeczny jednego z pomordowanych - kpt. Zbigniew Sulatycki.
"Żegnamy z należytymi honorami bohaterów Marynarki Wojennej, którzy wierni swej przysiędze w imię niepodległej Polski złożyli najwyższą ofiarę. Ich symboliczny powrót nad Bałtyk jest wyrazem naszej wdzięczności za dzieło ich życia i służby, ale jest także przejawem historycznej sprawiedliwości. Po latach niepodległa Rzeczpospolita oddaje cześć bohaterom polskiego Wybrzeża. Dzisiejsze uroczystości są tryumfem prawdy nad kłamstwem, sprawiedliwości nad bezprawiem" - napisał premier.
"Dziś polskie państwo spłaca dług wobec swoich bohaterów. Jesteśmy im winni wdzięczność i szacunek oraz zobowiązanie, że ich czyny zostaną zapisane w pamięci naszego narodu, że ich historię przekażemy kolejnym pokoleniom" - napisał Mateusz Morawiecki.
- Mówimy o ludziach, którzy - gdyby żyli w wolnej Polsce - spotkaliby się z najwyższymi honorami i zaszczytami, bo na nie swoją postawią i służbą Rzeczpospolitej zasłużyli. W Polsce komunistycznej spotkały ich represje i niewyobrażalne cierpienie. Brutalne śledztwa i haniebny wyrok śmierci i haniebny wyrok śmierci orzeczony przez komunistyczny sąd. A potem gdzież kula w podziemiach więzienia w Warszawie czy Gdańsku(...)Dziś po wielu latach nasi bohaterowie powracają do domu z honorami, na które zasłużyli, a najjaśniejsza Rzeczypospolita upomina się o nich - zaznaczał Krzysztof Szwagrzyk, zastępca prezesa IPN.
Po ostatnim pożegnaniu z Portu Wojennego na oksywski Cmentarz Marynarki Wojennej wyruszył kondukt pogrzebowy.
Podczas odbywających się na cmentarzu uroczystości, list prezydenta Andrzeja Dudy odczytał Dariusz Gwizdała, zastępca szefa BBN. "Na ręce rodzin, które przez lata przechowywały pamięć o losach swoich bliskich kieruję słowa uznania i wdzięczności za wytrwałość w przeciwnościach i wierność prawdzie. Żegnamy ich uroczyście, tak, jak zwykliśmy żegnać bohaterów wolnej Polski. Żegnamy wiele lat po ich odejściu, przywracając im należne miejsce w dziejach ojczystych. (...) Niechaj stąd, z tej nekropolii wybitnych ludzi polskiego Wybrzeża, przykład ich odwagi dociera do rodaków całego kraju. Niech będzie wzorem dla ich następców" - napisał prezydent.
Na zakończenie uroczystości z niszczyciela "Błyskawica" oddano 13 salw armatnich. Syrenami okrętowymi zmarłych żegnały także wszystkie jednostki Marynarki Wojennej, a na wody Zatoki Gdańskiej z pokładu wojskowego śmigłowca zrzucono biało-czerwony wieniec.