O powołaniu do życia na misjach, trwającej zaledwie rok budowie ogromnej szkoły, terrorystach z Boko Haram i nadziei dla Nigerii mówi s. Elżbieta Blok ze Zgromadzenia Sióstr Szkolnych de Notre Dame.
A jak wygląda sytuacja polityczna? Wspomniała Siostra o napięciach pomiędzy islamistami a chrześcijanami...
Wszystko narasta. Terrorystyczna grupa islamska Boko Haram chce zislamizować kraj. Ma w tym poparcie rządu. Prezydent kraju też jest muzułmaninem. Kiedy go wybierano, nawet chrześcijanie wiedząc, że jest muzułmaninem, głosowali na niego. Naród ufał, że zwalczy korupcję. Nawet nasi biskupi zachęcali do tego, żeby na niego głosować. Wierzyliśmy, że może on dokonać czegoś dobrego dla kraju. Dzisiaj wszyscy są rozczarowani. Od samego początku zwalniał chrześcijan z najważniejszych stanowisk. Dzisiaj są tam tylko muzułmanie. W kraju obecnie jest dość groźnie. Są masowe zabójstwa, porwania, niszczenie kościołów... Muzułmanie mają broń. Wcześniej było tak tylko na północy. Na przykład w stanie Benue tylko w tym roku zginęło 4,5 tys. ludzi. Problem pozornie jest związany z przynależnością plemienną. Ale jest to problem religijny.
Jak sytuacja wygląda w okolicach Uyo?
Ostatnio do jednego z kościołów wtargnęła muzułmańska bojówka. Zabili dwóch kapłanów i 19 wiernych. To było niedaleko, w stanie Benue. Pogrzeb odbył się kilka tygodni temu. Znałam tych kapłanów. To blisko jednej z naszych placówek. Spędziłam tam dwa tygodnie, kiedy nadzorowałam prace przy budowie studni. Poznałam tych księży i tych wiernych. Ich śmierć była dla mnie niezwykle bolesnym doświadczeniem. Na pogrzebie zebrały się liczące setki tysięcy wiernych tłumy, aby oddać hołd męczennikom za wiarę. Później odbyły się pokojowe demonstracje, domagające się od rządu sprawiedliwości i wolności religijnej. Pojawiły się też hasła wzywające prezydenta, żeby zrezygnował. Codziennie dostaję informacje o kolejnych wydarzeniach. Kilka dni temu muzułmanie wtargnęli na teren jednego z seminariów. Dla księży i kleryków to było niezwykle stresujące doświadczenie. Całe szczęście nikt nie stracił życia. Wtargnęli o północy, ostrzelali seminarium, powybijali okna, postrzelili jednego kapłana, innego pobili prawie na śmierć. Seminarium zamknięto na tydzień. Ta diecezja leży w środkowej części Nigerii.
Skąd terroryści mają pieniądze na swoją działalność?
Są drogi, którymi nie da się przejechać, bo muzułmanie napadają i zdarzają się mordy. Ludzie ostrzegają się nawzajem, informując, jakie miejsca są zagrożone. Do tego porwania. Można zostać porwanym w każdym miejscu i czasie. Później porywacze żądają ogromnego okupu. Kościół w Nigerii postanowił, że nie będzie płacił okupów. Rodziny płacą okupy, żeby chociażby odzyskać ciała zabitych, by móc ich godnie pochować. Grupy muzułmańskie ktoś zbroi. Dysponują często najnowszym śmiercionośnym sprzętem. My, chrześcijanie, mamy przeciwko temu wiarę, odwagę i pobożność. Dlatego nie jest możliwe, żeby zislamizować Nigerię. Chrześcijańska solidarność w wymiarze gospodarczym wyraża się w tym, że chrześcijanie nie kupują wołowiny. Hodowla krów to wielki biznes muzułmanów. Chrześcijanie postanowili, że będą jeść kury, ryby, kozy... Wołowiny jeść nie musimy.
Czy jest nadzieja na trwały pokój w Nigerii?
Modlimy się po każdej Mszy św. za Nigerię. To modlitwa w trudnej sytuacji. Ufamy, że Boża Opatrzność będzie czuwać i Pan Bóg nas zachowa. Nasze dzieci to przyszłość i trzeba w nie inwestować. Trzeba je wychować w patriotyzmie, ugruntować w wierze, dać solidną wiedzę i rozwinąć wszechstronne zdolności. One naprawdę są zdolne. W ten sposób buduje się lepszy świat. W Nigerii trwa trudny do rozwiązania problem na płaszczyźnie religijnej. Kolejnym są waśni etniczne i plemienne. Dlatego ważne jest wychowanie do patriotyzmu i szacunku dla innych. Człowiek, który ma wiedzę i szerokie horyzonty, zupełnie inaczej funkcjonuje w społeczeństwie. Mam pewność, że to nowe pokolenie da Nigerii zupełnie nową twarz. Postawa chrześcijańska, mówiąca o tym, że mamy się wzajemnie miłować i akceptować, pomaga budować jedność w klasie, w której są różne grupy etniczne. Podziały plemienne zostają, ale nie muszą być przyczyną walki. Trzeba jednoczyć to społeczeństwo.