- Kiedy wyruszali na wczasy, nawet nie przeszło im przez głowę, że będą tam rozmawiali z księdzem. To tak, jak w czasach Jezusa. Ktoś wracał ze swoich prac i nie miał świadomości, że za chwilę spotkanie z Jezusem zupełnie zmieni jego życie - mówi o. Tomasz Klin SJ.
Ojciec Tomasz wraz z początkiem wakacji został proboszczem jezuickiej parafii w Jastrzębiej Górze. Mimo że ma zaledwie 10 lat kapłaństwa, zgromadził spore doświadczenie. Nie licząc dwóch lat spędzonych w Polsce, większość swojego kapłańskiego życia poświęcił Polonii. Pracował wśród rodaków w Anglii, Szkocji i Danii. Jak twierdzi, zdobyte tam doświadczenia otworzyły go na niekonwencjonalne sposoby działania.
- Nie wychodzę wprawdzie na plaże i nie zaganiam przez tubę ludzi do kościoła. Niech ten Kościół będzie żywy, a ludzie przyjdą tu sami. Jesteśmy jednak stworzeni do ratowania ludzi, a nie do zadowalania się tymi, którzy już są - mówi z uśmiechem jezuita.
Kapłan zaznacza, że każdy człowiek - niezależnie od tego, w jakim miejscu duchowego rozwoju się znajduje - posiada potrzeby duchowe. Podkreśla, że trzeba wypracować kompleksową propozycję, w której każdy wierny będzie mógł znaleźć coś dla siebie.
Na początek w kościele ogłosił akcję "Pogadaj z księdzem". Od tego momentu wokół kościoła zaczęli krążyć kapłani w habitach, a każdy, kto tylko ma takie pragnienie, może z nimi porozmawiać.
- Podczas rozmów młodzi zadają przeróżne pytania, starsi często mówią o problemach małżeńskich. Ktoś prosi o spowiedź, ktoś o modlitwę o uwolnienie, inni dowiadują się, że istnieją takie terapie, jak DDA czy ALAnon - dzieli się o. Tomasz. Codziennie zgłasza się po kilka osób. Jak na tę inicjatywę zareagowali współbracia? - Moi współbracia są pokorni. Poświęcają na to dużo czasu. Niektóre rozmowy ciągną się do późnych godzin wieczornych - mówi o. Tomasz.
Zapoczątkował także piątkową adorację Najświętszego Sakramentu, którą - kierując się słowami jednej z konferencji kard. Krajewskiego - nazwał "opalaniem przy Jezusie". - Jezus jest jak słońce, w którego promieniach następuje przemiana człowieka. Tu, jak to pięknie napisał papież Benedykt XVI, "Jezus milczy, ale działa" - wyjaśnia kapłan.
Wśród jezuickich propozycji są także "Wieczory Chwały". - Nie mamy tu jakiegoś zespołu uwielbienia, ale mamy Jezusa. Są śpiewy z Taizé, za każdym razem także głoszę Słowo. Na koniec jest indywidualne błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. I okazuje się, że Jezus działa. Dostajemy relacje o uzdrowieniach, które dokonują się podczas tej modlitwy - mówi proboszcz.
Do tego wszystkiego dochodzą festiwalowe koncerty. - One są dla ludzi, którzy często nie spotkali jeszcze Pana Boga. A propozycja czegoś świeckiego, czegoś z zakresu kultury, to także misyjność - stwierdza.
Wszystko po to, by człowiek wypoczywający na wakacjach mógł doświadczyć prawdziwej odnowy wewnętrznej, a swoje grzechy utopił w "bałtyckim morzu miłosierdzia".
Skąd biorą się duszpasterskie pomysły jezuity? Oprócz swoich doświadczeń w duszpasterskiej pracy na Zachodzie wśród inspiracji wymienia adhortację papieża Franciszka "Evangelii gaudium", książkę autorstwa Michaela Whitea i Toma Corcorana, zatytułowaną "Odbudowana" oraz katechezy kard. Konrada Krajewskiego.
- Trzeba wychodzić do ludzi. Papież mówi: Niech drzwi będą otwarte, niech kościół się pobrudzi, ale niech wyjdzie do człowieka - pointuje.