- Ten kościół jest piękny architektonicznie. Ale kościół to nie tylko mury. To świątynia Ducha - mówił podczas konsekracji abp Głódź.
W dniu wspomnienia św. Teresy Benedykty od Krzyża - Edyty Stein odbyła się na gdańskim Ujeścisku uroczystość konsekracji kościoła dedykowanego tej świętej karmelitance. Przewodniczył jej abp Sławoj Leszek Głódź. Mszę św. z metropolitą koncelebrowali bp Wiesław Szlachetka oraz ponad dwudziestu kapłanów.
- Parafia została erygowana 28 lipca 2001 roku. Liczyła wówczas tysiąc wiernych. Pierwszą Mszę św. podczas przyjęcia obrazu Jezusa Miłosiernego odprawiliśmy w namiocie z ceraty - mówił podczas powitania metropolity ks. kan. Eugeniusz Stelmach, proboszcz parafii. Dzisiaj parafia liczy 10 tys. wiernych, a trawiaste pagórki ciągnące się aż po Chełm, zmieniły się w ruchliwe osiedle.
- Tu, gdzie niedawno rosło zboże i pasły się krowy, dzisiaj rosną bloki i budynki. Złotym kłosem na tym terenie jest ta świątynia - mówił abp Sławoj Leszek Głódź. - Dziś oddajemy ją na wyłączny użytek Panu Bogu - podkreślał.
- Rozpalone kadzidło symbolizuje woń modlitwy zanoszonej do Boga - wyjaśniał arcybiskup. ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość W homilii metropolita wyjaśnił wiernym treść obrzędów konsekracji. Podkreślał także konieczność szacunku dla miejsca świętego oraz roli świętowania niedzieli w życiu duchowym katolików. - Świątynia jest po to, by tworzyć wspólnotę. Bez wiernych i kapłanów jest martwa, staje się muzeum - stwierdził. - Budowa kościoła nie jest rzeczą łatwą. Dziękuję ks. Eugeniuszowi i wszystkim parafianom. Należą się wam wielkie brawa - dodał arcybiskup.
Jako przykład wiary i wierności Chrystusowi metropolita wskazał osobę św. Edyty Stein, patronki parafii. - W życiu Edyty Stein spotkały się dwa światy: miłości i prawdy. Świat genialnej intuicji odkrywania prawdy o człowieku i świat miłości do człowieka, który nazywamy miłosierdziem. Ona zrozumiała, że wolność zawsze wymaga miłości. Wówczas ludzkie czyny niosą kulturę życia, a nie kulturę śmierci - powiedział hierarcha.
Podkreślał także, że przestrzeń miasta staje się dzisiaj miejscem walki ideologicznej. - Przez nasze miasta przechodzą pozornie niewinne czarne i tęczowe korowody. Ale to korowody śmierci. Musimy mieć tę świadomość. Lecz niektórzy katolicy - nie mówiąc już nawet o wielu politykach - dają się na to nabrać - stwierdził.
Zaznaczał też, że obecność kościoła w przestrzeni publicznej wzbogaca społeczeństwo. - Gdy w mieście nie rozlega się dźwięk dzwonów, miasto jest martwe. Dzwony nie przeszkadzają we zlaicyzowanej Francji. A w Gdańsku wciąż panuje bolszewia, z której jeszcze miasto nie wyszło - oceniał hierarcha.