W Straszynie odbyły się rekolekcje dla rodziców po stracie dziecka. Spotkanie zgromadziło 50 rodziców z różnych części Polski.
Tematem rekolekcji było "Źródło życia", a dniom skupienia patronowała św. Teresa z Avila.
– Obecne spotkanie to próba odnalezienia źródła życia po stracie. Stąd tematy konferencji nawiązywały do tego zagadnienia. Mówiliśmy m.in. o Mszy św. jako tym miejscu, gdzie rodzice mogą się spotkać ze swoimi dziećmi oraz tym, jak przeżywać Eucharystię, by stała się takim źródłem życia – wyjaśnia ks. Jan Uchwat, opiekun Wspólnoty Rodziców po Stracie Dziecka i ojciec duchowny GSD.
Ks. J. Uchwat mówi, że rekolekcje są tym czasem, który pozwala swobodnie mówić o utraconych dzieciach. – Jesteśmy tutaj, by wysłuchać drugiej osoby, ale także normalnie porozmawiać. Nie ma to nic wspólnego z rozdrapywaniem ran czy pogrążaniem się w żalu i smutku. Przeciwnie, tutaj można się otworzyć i wyrzuć z siebie cały ból, a niejednokrotnie złość – podkreśla.
Wspólnota Rodziców po Stracie Dziecka została założona 10 lat temu. Jedną z założycielek jest Dorota Wiśniewska, mama Kamila. – Miał 13 lat, kiedy zmarł. Szukałam dla siebie pomocy, znalazłam ją wśród innych "osieroconych" rodziców i tak małymi krokami powstała wspólnota – wyjaśnia.
Co dwa miesiące spotykają się na Eucharystii, a dwa razy w roku organizują rekolekcje dla rodziców po stracie z całej Polski. Wspólnota oferuje wsparcie kapłana i psychologa.
– Otaczamy opieką wszystkich rodziców, niezależnie od tego, czy mierzą się ze stratą potomstwa w wyniku poronienia, śmierci okołoporodowej, czy też po odejściu starszego już dziecka. W czasie rekolekcji uczestnicy mogą wypowiedzieć to, z czym się borykają, co bardzo pomaga w przeżywaniu żałoby – uważa D. Wiśniewska.
Anna Suchomska 13 lat temu straciła syna w wyniku poronienia. – Powtarzam rodzicom, że żałoba jest pracą, w którą trzeba włożyć wysiłek, żeby ją przeżyć właściwie. Oczywiście, po stracie zostaje – do końca życia – blizna na sercu, ale musi to być blizna, a nie sącząca się rana. To, że nasza żałoba dobiegnie końca, a rana się zabliźni, nie spowoduje, że zapomnimy o swoich dzieciach – podkreśla A. Suchomska.
– Rekolekcje to również czas, kiedy jedni rodzice dają świadectwo drugim. Pokazują, że po stracie można, a nawet trzeba dalej żyć, chociaż na początku wydaje się to niemożliwe – mówi Jarosław Zabojszcz, psycholog.
– "Osieroceni" rodzice muszą nauczyć się funkcjonować w nowej rzeczywistości – bez swojego dziecka. Jest to trudne, wymaga pracy i czasu. Jednak nie jest to czas nieograniczony, bo jeśli żałoba trwa ponad pięć lat, a przeżywająca ją osoba czuje się tak samo, jak na jej początku, to warto zwrócić się po profesjonalną pomoc – tłumaczy psycholog.
Więcej o wspólnocie TUTAJ.