"Patriotyzm gospodarczy" - to określenie odmieniano przez wszystkie przypadki w czasie debaty "Marka »Polska« w stulecie odzyskania niepodległości". Wykorzystanie potencjału rodzimych firm i małych przedsiębiorców powinno być wspierane przez rząd - zgodzili się wszyscy jej uczestnicy.
Gdyński festiwal koncentrował się nie tylko na sztukach wizualnych i historii, ale także poruszał wątki związane ze współczesnym patriotyzmem. O tym, jak dbać o polskość w gospodarce, dyskutowali Krystyna Kmiecik-Baran (Energa Centrum Usług Wspólnych), Andrzej Kensbok (Agencja Rozwoju Przemysłu), Paweł Witaszek (Fundacja Rodziny Witaszków, były wiceprezes Nałęczów Zdrój) i Tadeusz Pawełek (Labo-Farm). Debatę poprowadził Maciej Wośko, redaktor naczelny "Gazety Bankowej".
Wątek wsparcia sztuk wizualnych powrócił w debacie, gdy K. Kmiecik-Baran przypomniała o udziale finansowym największych polskich spółek w "Kamerdynerze" Filipa Bajona, głośnej rodzimej produkcji filmowej, laureacie Srebrnych Lwów na gdyńskim festiwalu filmowym. Mecenasami obrazu byli także mniejsi przedsiębiorcy z pomorskimi korzeniami. - Udział w takim przedsięwzięciu to prestiż, ale też biznes. Koproducenci bardzo często czerpią zyski z dystrybucji filmów - mówiła K. Kmiecik-Baran. W trakcie dyskusji A. Kensbok wskazał, że branża rozrywkowa jest od dłuższego czasu w zainteresowaniu jego firmy. - Zainwestowaliśmy w Cieszynie w Akcelerator Gier Wideo. Nasz cel to finansowanie i merytoryczne wsparcie start-upów działających na rynku gier wideo. ARP Games rekrutuje młode polskie talenty i ułatwia im wejście do światowej ligi rozrywki - dodał A. Kensbok.
Debata z minuty na minutę przybliżała wszystkich uczestników do przekonania, że kapitał ma narodowość. - Stąd na gospodarczych strukturach rządowych spoczywa zadanie ochrony własnego, polskiego kapitału w spółkach. Nawet chciwość, określana jako główny motor działania biznesowego, nie zawsze jest głównym celem właścicieli czy akcjonariuszy. Dziś wiele polskich firm nie chce już się drogo sprzedać obcemu kapitałowi. Chce wejść na rozwinięte rynki i z przyjemnością zarabiać tam uczciwie drogie, zachodnie pieniądze na dobrych, polskich produktach - przekonywał T. Pawełek. Na to, że myślenie o patriotyzmie gospodarczym jest wciąż nietypowe, wskazał P. Witaszek. - Oduczyliśmy się najwyraźniej łączyć narodowość i państwo z dobrymi interesami. W znacznej części polskiego biznesu dominuje myślenie o optymalizacji podatkowej. Czy myślimy o tym, że te pieniądze mają narodowość, czy zupełnie nie bierzemy tego pod uwagę? - pytał.
Dziś wiele polskich firm nie chce już się drogo sprzedać obcemu kapitałowi. Chce wejść na rozwinięte rynki i zarabiać tam pieniądze na dobrych, polskich produktach
Piotr Piotrowski /Foto Gość
Debatujący zgodzili się, że państwo musi tworzyć dla przedsiębiorców najlepsze warunki do działania na rynku. Powinno dbać o wolną konkurencję, eliminować patologie, zabiegać o wyjście polskiego biznesu za granicę. Natomiast w tych branżach, gdzie rynek jest słaby, ale wysoko marżowy, trzeba go kreować. - Nie może być tak, że naszych specjalistów, innowatorów wykupują z firmami rynki japońskie, amerykańskie czy niemieckie. Ich działanie od lat jest takie samo: pozyskać technologię, wytworzyć produkt, sprzedać i uzależnić od niego i serwisu - dodała K. Kmiecik-Baran.
Debata gospodarcza na zakończenie Festiwalu NNW potwierdziła, że w polskim biznesie wzrasta poczucie ewolucyjnej zmiany - w podejściu państwa do rynku i gospodarki, traktowaniu majątku i potencjału narodowej gospodarki. Nadchodzi czas dynamicznej odbudowy marki "Polska" w tych obszarach. A Gdynia to miejsce wyjątkowo symboliczne dla takiej myśli.