- Domagamy się bezwzględnego przestrzegania naturalnego prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, co gwarantuje nam konstytucja, i żądamy zaprzestania indoktrynacji dzieci w szkołach pod pretekstem zajęć z równości i tolerancji - mówi Adam Chmielewski z "Obywatelskiej Inicjatywy Rodzin".
Adam Chmielewski podkreśla, że nie może być tak, iż na zajęciach z edukatorami "przedstawia się Polaków w kłamliwym świetle, jako społeczeństwo nietolerancyjne". - Ostrzegamy społeczeństwo przed zapędami totalitarnymi władz miasta Gdańska, które wprowadzają zapisy mające na celu ograniczenie wolności słowa pod pozorem walki z mową nienawiści - twierdził.
Wyjaśnia, że wolność słowa gwarantowana jest nam przez konstytucję, a swobodę wypowiedzi dodatkowo regulują Kodeks karny oraz Kodeks cywilny i między innymi dlatego wojewoda zaskarża model na rzecz równego traktowania do sądu administracyjnego. - Protestujemy przeciwko finansowaniu z kieszeni gdańskich podatników organizacji skrajnie lewicowych. A obserwując działania urzędu miasta przez pryzmat wspieranych organizacji, oceniamy obecnie urzędującego prezydenta Pawła Adamowicza jako skrajnie lewicowego radykała - mówił A. Chmielewski.
Joanna Cabaj z Odpowiedzialnego Gdańska podkreśla, że choć udało się uchronić miasto przed akcją "Tęczowy Piątek", nie oznacza to, że rodzice mogą odetchnąć z ulgą. - Czeka nas nowa walka - obrona szkół przed programem "ZdroveLove" - wyjaśniała. - Bardzo byśmy chcieli, aby wszyscy urzędnicy Gdańska dostrzegli, jak wielkie niebezpieczeństwo niesie ze sobą wdrażanie tego programu.
- Mam pytanie do Piotra Kowalczuka, zastępcy prezydenta miasta. Dlaczego przez trzy miesiące nie chciał udostępnić materiałów edukacyjnych i ulotki związanej z programem "Zdrovve Love", który ma być realizowany w szkołach? Czego się bał? - pytał Leszek Dubicki z Odpowiedzialnego Gdańska.
Zwrócił się również do Pawła Adamowicza. - Uczestniczyłem w III Panelu Obywatelskim. Paweł Adamowicz zobowiązał się, że będzie realizował ustalenia tegoż panelu. Więc dlaczego tego nie robi? Jedynym założeniem panelu, które zrealizował, jest to, które zostało odrzucone przez panelistów, dotyczące wdrożenia Europejskiej Karty Równości, z którą mamy do czynienia w postaci "Modelu na rzecz równego traktowania". Czy tak ma w praktyce wyglądać wysłuchiwanie głosu mieszkańców? - dopytywał L. Dubicki.
Do protestujących dołączył Kazimierz Koralewski z PiS. - To wszystko zaczęło się od pełzającej znieczulicy, która obecnie dotyka tej sfery społecznej, gdzie wprowadza się programy edukacyjne dalekie od naszego poczucia moralności, etyki i wiary. Trzeba o tym mówić i docierać do świadomości społecznej - podkreśla.