Obrzęd pustej nocy za duszę prezydenta Pawła Adamowicza odbył się w kościele św. Jana w Gdańsku.
Dzisiaj wyraźnie zauważamy desakralizację śmierci. Boimy się jej, nie rozmawiamy o niej, przez co trudniej nam się pogodzić z utratą kogoś bliskiego. Pusta noc to kaszubskie określenie na noc poprzedzającą pogrzeb - wyjaśnia Łukasz Grzędzicki, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. - Był to wieczór, kiedy przy ciele zmarłego, w jego domu, gromadzili się rodzina, przyjaciele i sąsiedzi, aby wspólnie, najczęściej do rana, odmawiać Różaniec, modlić się za duszę nieboszczyka i śpiewać tradycyjne pustonocne pieśni - dodaje prezes.
Jak wyjaśnia ks. prof. Jan Perszon, stopniowy zanik pustonocnej tradycji to efekt zmieniających się czasów. - Eliminacja tego obyczaju nie wynika ze spoganienia ludzi, ale z racji "innego" sposobu odchodzenia - mówi. - Zwłoki przechowywane są obecnie w szpitalnej kostnicy albo w przykościelnych pomieszczeniach, a tam najczęściej nie ma warunków, aby całą noc czuwać przy zmarłym. Poza tym coraz mniej jest świadków tego obyczaju, którzy mogliby swoją wiedzę przekazać młodszym pokoleniom. Dlatego uważam, że taka próba zachowania w pamięci zbiorowej pustej nocy jest inicjatywą bardzo trafioną - tłumaczy ks. Perszon.
W kościele św. Jana w Gdańsku zgromadziło się kilkaset osób na wspólnej modlitwie za duszę zamordowanego prezydenta. Pieśni pustonocne wykonywali: chór Strzelenko z Tuchomia, chór Pięciolinia z Lini, Chór Akademicki Uniwersytetu Gdańskiego, Chór Kameralny "Discantus" z Gowidlina.
Obrzęd rozpoczął się Różańcem, po którym żałobnicy odśpiewali nabożne pieśni i odmówili modlitwy w intencji zmarłego.