Podróż do Panamy dla wielu młodych z archidiecezji była nie tylko czasem poznawania innej kultury, ale też budowaniem relacji z drugim człowiekiem. Wracają bogatsi o doznania i silniejsi duchowo.
Panama, oddalona od Polski o 11 tys. km, jeszcze kilka tygodni temu dla wielu młodych ludzi z Pomorza, którzy się tam wybierali, była zagadkowym miejscem. Niewiele wiedzieli o tym, czego mogą się spodziewać. Przewodniki i internetowe komentarze, przerobione na wiele sposobów, okazały się nikłą pomocą w tym, co ich spotkało na miejscu. W pierwszych dniach po przybyciu do Ameryki Łacińskiej dane im było gościć u panamskich rodzin w diecezji Chitré. Młodzi Pomorzanie weszli w świat i codzienne życie miejscowych. Zamieszkali w ich domach, jedli z nimi posiłki, cieszyli się swoją obecnością.
– Najważniejsza była możliwość spędzania z nimi czasu i zobaczenia z bliska, jak żyją. A nie jest to łatwe i przyjemne życie. Pomimo tego, że jest ciepło, słonecznie, ludzie zmagają się z wieloma trudnościami. Żyją bardzo skromnie, nie mają tak wyposażonych domów jak my, z pieniędzmi też nie jest dobrze, a jednak w tej całej skromności, wręcz biedzie, potrafią oddać ci serce. Nasi gospodarze to ludzie, którzy dzielili się z nami tym wszystkim, co mają. Po tych kilkunastu dniach spędzonych u nich wiem, że nie robili tego na pokaz. Oni tacy są – mówi Natalia, jedna z pomorskich pielgrzymów.
Czym Polacy odwdzięczali się gospodarzom? Tym samym sercem, gotowym do służenia im. Pomagali w domu, sprzątali, gdy tylko gospodarze im na to pozwolili. Brali też udział w życiu panamskiego Kościoła, uczestnicząc w Eucharystiach i różnego rodzaju adoracjach i czuwaniach. Kościół w Panamie bardzo różni się od polskiego, szczególnie formą sprawowania liturgii. – Najbardziej uderzają i zapadają w serce Msze św. odprawiane przez miejscowych kapłanów. Eucharystia to jedno wielkie żywiołowe uwielbienie. Ludzie śpiewają, klaszczą, wykrzykują i tańczą. W naszych kościołach tego nie ma. Ja też chciałabym móc śpiewać i tańczyć podczas liturgii w Polsce. Ten sposób spotkania z Bogiem jest równie głęboki i owocny – mówi Natalia.
Pielgrzymi odwiedzali miejsca w Panama City związane z Polską i papieżem Janem Pawłem II, wśród nich kaplicę i pomnik wielkiego Polaka. Był także czas na sobotnie spotkanie i czuwanie z pierwszą damą Agatą Kornhauser-Dudą, ale też chwila, by odwiedzić żaglowiec Dar Młodzieży, który cumował do niedzieli w Puerto Balboa. Grupa młodych Kaszubów z Chwaszczyna spotkała się z załogą, którą stanowią laureaci konkursu na udział w Rejsie Niepodległości oraz studenci – praktykanci II roku wydziału mechanicznego Uniwersytetu Morskiego w Gdyni. Pielgrzymi zwiedzili cały żaglowiec ze wszystkimi jego charakterystycznymi miejscami, jak choćby słynny plac Kaszubski. Na koniec grupa została ugoszczona marynarskim obiadem.
Udział w ŚDM był ważny także dla załogi Daru Młodzieży. Przyszli oficerowie marynarki handlowej licznie wzięli udział w spotkaniach z papieżem, o ile pozwalały im na to wachty. Łukasz i Adam mocno przeżyli audiencję u Ojca Świętego, ale też jego Drogę Krzyżową. – Kiedy zagłębiłem się w rozważania, poczułem, że nie są one wyłącznie uniwersalne, choć dla każdego młodego człowieka były jak prawdy o jego życiu. Papież ma doskonałe wyczucie miejsca i czasu, a tymi rozważaniami dotknął najważniejszych problemów Panamy i wszystkich Latynosów. Mówił o niesprawiedliwości, podziałach społecznych, dyskryminacji, przemocy. Te dwie godziny z nim dały mi jeszcze większą możliwość poznania Panamy. I zrozumienia, dlaczego ŚDM odbywa się tu i teraz – mówi Adam.