Z kościoła św. Brata Alberta na gdańskim Przymorzu wyszła po raz drugi Indywidualna Droga Krzyżowa. W trasę, która liczyła ok. 23 km i łączyła 14 świątyń, wyruszyło ponad 150 osób, zarówno młodszych, jak i starszych.
Pomysł zorganizowania Indywidualnej Drogi Krzyżowej zaczerpnięty został z idei EDK, która - jak podkreśla ks. Grzegorz Stolczyk, proboszcz parafii - jest pięknym i bardzo cennym doświadczeniem.
- Jednak w odróżnieniu od EDK, której trasy w większości przebiegają przez tereny niezamieszkałe, nasza Droga Krzyżowa wiedzie przez miejsca, które mijamy na co dzień, które znamy - wyjaśnia ks. Stolczyk, główny pomysłodawca wydarzenia. - Naszym zamysłem było, by poprzez modlitwę uświęcić tę miejską przestrzeń.
- Idziemy w samotności i milczeniu, mierzymy się z samymi sobą - z naszymi słabościami. Pewnie doświadczymy zmęczenia, może i bólu związanego z ograniczeniami naszego ciała, ale przybliża nas to wszystko do Jezusa i tego, co będzie treścią nadchodzącego Wielkiego Tygodnia - dodaje proboszcz.
Wszyscy uczestnicy Drogi Krzyżowej otrzymali odpowiedni pakiet startowy, w którym oprócz okolicznościowego znaczka i odblaskowej opaski znalazły się także rozważania i szczegółowy plan trasy.
- Rozważania dotykają naszego wnętrza. Żyjemy w świecie, gdzie wartości duchowe i religijne spychane są na margines. My, poprzez indywidualną refleksję i modlitwę, spróbujemy wyciszyć się, odkryć prawdę o sobie, a tym samym przybliżyć się do Boga - podkreśla proboszcz.
Pielgrzymi ok. godz. 23 wyruszyli z kościoła św. Brata Alberta. Przeszli przez Przymorze, Żabiankę, Oliwę i Sopot, gdzie w kawiarence w parafii św. Andrzeja Boboli mogli chwilę odpocząć, by następnie przez Jelitkowo i Zaspę wrócić do kościoła na Przymorzu.
Basia Indywidualną Drogę Krzyżową pokonywać będzie po raz pierwszy. Nie ma jednak obaw o fizyczne ograniczenia. - Na co dzień uprawiam sport, nie boję się tych odległości - mówi. Przyszła z konkretnymi intencjami. - Chcę porozmawiać z Bogiem i mam nadzieję, że ten czas wędrówki będzie temu sprzyjał - wyjaśnia.
- To jest moje indywidualne przygotowanie do Świąt Wielkanocnych. Bardzo potrzebuję wyciszenia i spotkania z Bogiem. Wierzę, że ta Droga Krzyżowa mi w tym pomoże, bo w Kościele czasami trudno mi się skupić. Stąd moje poszukiwania innej formy rozmowy z Jezusem - mówi Ania.
- W nocy milknie miejski gwar. Miasto jest spokojniejsze, nie ma tego pędu, który towarzyszy nam w dzień. Cieszę się, że organizatorzy wpadli na pomysł, by tę Drogę Krzyżową zorganizować po zmroku. Trochę się obawiam, że zmęczenie po całym tygodniu pracy może wziąć górę, ale dopóki starczy sił, nie poddam się. Jezus też się nie poddał - podkreśla Karolina.