Po raz kolejny z terenu archidiecezji gdańskiej na modlitewny szlak wyruszyły Ekstremalne Drogi Krzyżowe.
Ludzie zostają sam na sam ze swoimi myślami, a także z bólem i zmęczeniem. - To nie jest spacer czy fizyczne sprawdzenie swoich umiejętności; to jest zaproszenie do spotkania Boga w bardzo określonych warunkach, z których jeden to milczenie - mówi K. Gorski.
- Kryzys się na pewno pojawi, bo jest on wpisany w EDK, ale zawsze zachęcam, zwłaszcza osoby, które są po raz pierwszy, by iść dalej, żeby przekroczyć swoje granice, gdyż to zbliża nas do tego, co przeżywał na swojej drodze Chrystus - dodaje lider.
Uczestnicy skrupulatnie przygotowywali się do EDK. - Jestem ubrana na cebulkę, mam wygodne buty, w plecaku termos z ulubioną herbatą malinową, na głowie czołówka, telefon naładowany, a rozważania - w czasie wędrówki - schowam do wewnętrznej kieszeni kurtki - wyjaśnia Ania. Do plecaka przyczepiła własnoręcznie wykonany krzyż. - Jest to nieodłączny element EDK, który niesiemy ze sobą, a który następnie staje się namacalną pamiątką przebytej drogi - wyjaśnia K. Gorski.
Uczestników EDK spotkać można było również na trasach: Jastrzębia Góra-Hel (49 km), Tczew-Gdańsk-Brzeźno (51 km), Sierakowice-Sianowo (43 km), Malbork-Ryjewo (33 km), Malbork-Mątowy Wielkie (40 km), Kościerzyna-Nowy Klincz (42 km), Chojnice-Zamarte (22 km), Chojnice-Wiele (42 km).