Po raz 5. odbyła się w Gdańsku parada środowisk LGBT z udziałem władz miasta. Środowiska katolickie przygotowały kontrmanifestacje, m in. modlono się w centrum miasta i próbowano zatrzymać przejście Marszu Równości ulicą Rajską. Impreza zablokowała na dwie godziny ruch w centrum Gdańska, zabezpieczało ją prawie 1000 policjantów.
Na Targu Rybnym, gdzie rozpoczęła się parada, zgromadziło się kilka tysięcy osób. Wydarzenie odbywało się pod hasłem: "Miłość może tylko łączyć". Słowa takie wypowiedział podczas Marszu Równości dwa lata temu Paweł Adamowicz i na początku organizatorzy podziękowali tragicznie zmarłemu prezydentowi Gdańska za wsparcie przy organizacji poprzednich edycji Marszu Równości.
Wśród zgromadzonych największą grupę stanowiła reprezentacja osób związanych ze środowiskiem LGBT. Wiele osób było przebranych, wśród nich grupa stylizująca się na postaci Matki Boskiej i kapłanów, niosąca obrazoburcze emblematy. Niektórzy uczestnicy mieli także znaczki z MB Jasnogórską w tęczowej aureoli. Wśród haseł na niektórych transparentach nie brakowało wulgaryzmów.
Otwarcia marszu dokonała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz: - (...) Chcę was zapewnić, że w Gdańsku nie ma miejsca na przejawy nienawiści i zgody nie będzie. Zrobię wszystko, żeby Gdańsk był miastem otwartym, solidarnym, wrażliwym na każdego człowieka. Ale to zależy od każdej i każdego z nas, ja sama mogę niewiele. To my wszyscy musimy reagować na to, gdy dzieje się zło. Bądźmy odważni i postawmy tamę złemu językowi, postawmy tamę złu. Kiedy widzimy, że ktoś słabszy potrzebuje pomocy, wyciągnijmy [do niego] rękę. Bo taki marzy mi się mój Gdańsk. Wierzę, że marzenie o tym podzielacie wszyscy, jak tu jesteście - mówiła między innymi.
Po przemówieniu tęczowy marsz ruszył w kierunku terenów postoczniowych. Na jego trasie stanęła kontrmanifestacja zorganizowana przez środowiska katolickie, dlatego pochód z Podwala Staromiejskiego skręcił w ul. Rajską, zmierzając w kierunku Wałów Piastowskich i Błędnika. Tymczasem na rondzie Hucisko kilkanaście osób odmawiało litanię emitowaną z głośników ciężarówki.
Na wjeździe do ul. Rajskiej pojawiła się Anna Kołakowska z kilkoma działaczami Akcji Katolickiej. Stanęli oni w poprzek ulicy i rozłożyli transparent z napisem: "Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość (Kapł. 18,22) - o karze przeczytajcie sobie sami". Manifestanci nie chcieli zejść z ulicy i interweniowała policja, ograniczając się do słownych napomnień. Po kilku minutach grupa protestujących sama zdecydowała się przejść na chodnik. Tam została otoczona policyjnym kordonem. - Nie możemy się zgodzić na to, żeby w naszym mieście odbywały się tego rodzaju spotkania, na których jawnie dokonuje się zgorszenia i obrażania uczuć religijnych. Dopóki w Gdańsku będą się odbywały Marsze Równości, dopóty my, katolicy, będziemy protestować - mówi A. Kołakowska.
Po prawie 2 godzinach marsz przez ul. Nową Wałową dotarł do klubu 100cznia, gdzie rozpoczął się tęczowy piknik. Także tu dotarły obie kontrmanifestacje, ale przed terenem klubu zostały ze względów bezpieczeństwa otoczone przez siły policyjne.
Marsz Równości nie był jedynym zgromadzeniem publicznym zapowiedzianym na sobotę w śródmieściu Gdańska. Środowiska prawicowe i katolickie zgłosiły aż 27 kontrmanifestacji. W sobotę większość organizatorów wycofała się z organizacji wniosków.