O organizacji tegorocznego marszu, licznym udziale wiernych w wydarzeniu i konieczności obrony podstawowych wartości mówi ks. Krzysztof Ławrukajtis, jeden z organizatorów.
Agnieszka Lesiecka: Jak Ksiądz ocenia tegoroczny Marsz dla Życia i Rodziny?
Ks. Krzysztof Ławrukajtis: Frekwencja przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania. Cieszy nas, że na nasze zaproszenie odpowiedziało blisko 20 tys. osób. Tak więc swoje przywiązanie i szacunek dla wartości związanych z rodziną - jako małżeństwem kobiety i mężczyzny - oraz dla życia - od poczęcia do naturalnej śmierci - zamanifestowała ogromna liczba ludzi. Jesteśmy więc bardzo zadowoleni. Ale jest jeszcze jeden powód do radości. Nie było agresji czy negatywnych emocji. Nie jesteśmy przeciwko czemuś lub komuś. Jesteśmy za. Za życiem. Chcieliśmy pokazać inną rzeczywistość, pokazać, czym jest prawdziwa jedność, pójście za prawdą, za wartościami, które są istotne. Promowaliśmy je od strony pozytywnej, zapraszając na marsz wszystkich.
Jak odczytywać tak ogromną frekwencję na wydarzeniu?
Sądzę, że wpłynęło na to wiele czynników. Jesteśmy ostatnio świadkami akcji, które jako zadanie określają obronę wolności wyborów, jakich dokonuje człowiek. Chodzi mi o ostatnie wydarzenia w Gdańsku czy Warszawie. Tymczasem wiążą się one niejednokrotnie z dokonywanymi na takich imprezach profanacjami czy wyszydzaniem rzeczy świętych dla większości naszego społeczeństwa. Myślę, że wbrew intencjom organizatorów tych przedsięwzięć, zmobilizowały one środowiska kościelne. W marszu uczestniczyło wiele wspólnot i środowisk prolife i grup parafialnych. Pomogła w tym czytelna informacja, połączona z dobrą promocją wydarzenia. O marszu było głośno. Były filmiki w telewizji, harcerze roznosili różyczki i zaproszenia. Rozczarowania nie było. Na wydarzeniu ludzie doskonale się bawili. Dwa zaproszone zespoły dały świetne koncerty. Armia Dzieci wprowadziła i podtrzymywała ten radosny nastrój. Później TGD do śpiewu dołączyło modlitwę za miasto. To była ewangelizacja. Całość skończyła się po 19.30.
Trudno zorganizować tak ogromną imprezę?
Ogrom wydarzenia niósł ze sobą wiele zadań. Potrzeba było pracy wielu ludzi. Każdy z nich zajmował się swoim małym wycinkiem. Szczególnie podobała mi się współpraca środowisk prolife, z którymi naprawdę bardzo dobrze nam się kooperowało.
Ksiądz nie tylko uczestniczył w przygotowaniu wydarzenia, ale szedł Ksiądz z innymi...
Byłem tam z potrzeby serca. Myślę, że jako księża powinniśmy uczestniczyć w tym wydarzeniu. Powinniśmy być tam, gdzie są ludzie. To bardzo istotne. Poza tym byłem tam dla świadectwa. Świadczenie o prawdzie jest dzisiaj bardzo ważne. Trzeba ruszyć się ze schematu dnia codziennego. Życie i rodzina są niezwykle istotne. Musimy stawać w obronie podstawowych wartości, które w ostatnim czasie są tak bardzo atakowane.