W trasie są już 3. dzień. Gdańska Piesza Pielgrzymka po raz 37. idzie do Częstochowy.
Na pątników w Osiu czeka pan Józef. Nie kryje wzruszenia z powodu wizyty gości. - Zapraszam ich do domu każdego roku. Jestem chrześcijaninem i kieruję się tym, by "głodnych nakarmić, spragnionych napoić" - mówi gospodarz.
- Jestem z grupy biało-czerwonej. Do Częstochowy idę po raz pierwszy i muszę powiedzieć, że to niesamowite doświadczenie. Jestem pod ogromnym wrażeniem spotkanych na szlaku osób - ratują nas wodą albo domowym kompotem - mówi Jarek. - Oprócz tego, że idę z konkretną intencją, która mi towarzyszy, w trakcie drogi mogę podziwiać nasz piękny kraj. Polska jest wspaniała - dodaje pielgrzym.
Pan Ryszard ma 78 lat. Mimo że droga już trochę dała się we znaki, on nie ma wątpliwości, że na Jasną Górę dotrze. - Jest we mnie taka wola, ale wiadomo, wszystko zależy od Pana Boga - mówi. Cieszy się, że parę odcinków dzisiejszej trasy wiodło przez las. - Był cień, a to sprzyja wędrowaniu. Słońce już zdążyło mnie spalić, dlatego zdecydowałem się na ubrania z długim rękawem, żeby nie pogorszyć sytuacji - dodaje.
Jutrzejsza trasa przewiduje 33 km. Pielgrzymi wyruszą rano, by po kilku godzinach marszu dotrzeć do Gruczna.
Gdańska Piesza Pielgrzymka jest jedyną w naszej archidiecezji podzieloną na grupy. - Są cztery: biało-czerwona, biało-fioletowa, biało-żółta oraz biało-brązowa. W tej ostatniej do Częstochowy podążają osoby niepełnosprawne, które wprowadzają niesamowity klimat - swoim uśmiechem i wytrwałością dają innym pielgrzymom ogromnego "powera" - podkreśla ks. Łukasz Grelewicz, kierownik Gdańskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę.