W Gdańsku odbyły się obchody 73. rocznicy śmierci polskich bohaterów - Danuty Siedzikówny "Inki" oraz Feliksa Selmanowicza "Zagończyka".
Centralnym punktem zorganizowanych przez Instytut Pamięci Narodowej obchodów była uroczystość złożenia kwiatów i zapalenia zniczy na grobach "Inki" i "Zagończyka", która odbyła się na cmentarzu garnizonowym. Licznie zgromadzonych gości - harcerzy, młodzież szkolną, grupy rekonstrukcyjne, kibiców, przedstawicieli władz państwowych i samorządowych - przywitał Krzysztof Drażba z biura edukacji gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Następnie głos zabrał prof. Mirosław Golon, dyrektor IPN Gdańsk. - Spotykamy się tutaj, by uczcić pamięć tych zamordowanych w Gdańsku bohaterów. Oboje - "Inka" oraz "Zagończyk" - podobnie jak setki tysięcy innych bohaterów II wojny światowej i późniejszego polskiego antykomunistycznego zrywu niepodległościowego mieli być skazani na wieczne zapomnienie. Najstraszniejszy był los pomordowanych przez komunistów, którzy - tak, jak oni - nie mieli nawet grobów - podkreśla prof. Golon.
- Byli skazani na niepamięć o swoim bohaterstwie, o wielkim wkładzie w pokonanie niemieckiego zbrodniczego okupanta. Przez kilkadziesiąt lat cenzura zbywała ich milczeniem albo przedstawiała w fałszywym świetle jako bandytów i kryminalistów. Nie oddano im hołdu, nie oddano im honoru, nie dano im nawet normalnie, spokojnie żyć. Represjonowano, więziono, zabijano - mówi dyrektor.
- A jednak w niewielkim gronie rodzinnym oraz ocalałych uczestników niepodległościowej, antykomunistycznej konspiracji i coraz liczniejszych sympatyków trwała pamięć o bohaterach i wołała, aby wreszcie oddać im należny hołd, odnaleźć ich groby, upamiętnić wielkie zasługi dla Polski - dodaje prof. Golon.
- Trzy lata temu w Gdańsk, wraz z licznymi gośćmi z całej Polski, w tym przedstawicielami najwyższych władz, był miejscem jednej z najważniejszych i największych państwowych uroczystości pogrzebowych w całej wielkiej historii Polski. Oddaliśmy wtedy hołd, doceniając ich poświęcenie dla ojczyzny, bez którego Polska by nie przetrwała. Wolność, którą dziś się cieszymy, została bowiem wywalczona także przez nich, żołnierzy AK i powojennej antykomunistycznej konspiracji. Dlatego zawsze będziemy o nich pamiętać. W kalendarzu historycznych rocznic Gdańska i całego Pomorza to naprawdę wielki dzień - wyjaśnia M. Golon.
- W tragicznych losach rodziny Siedzików uwidocznił się cały tragizm II wojny światowej i późniejszego komunistycznego zniewolenia Polski. Ten los to wielki symbol ceny, jaką Polska i Polacy musieli zapłacić za wolność ojczyzny. "Inka" miała w momencie śmierci zadanej jej przez komunistycznych zbrodniarzy niespełna 18 lat, należała do grupy najmłodszych ofiar represji popełnionych przez władze uzależnionej od Moskwy Polski Ludowej. Była jednocześnie przedstawicielką, członkiem niezwykłej rodziny, która dla Polski poświęciła się w stopniu niezwykłym - mówi.
- Pamiętajmy o ich poświęceniu. Starajmy się naśladować ich w tym, co jest możliwe do naśladowania - takiej gotowości do poświęcenia dla dobra ojczyzny wszystkich naszych sił. Tego, co mamy najcenniejszego. Dzisiaj to nie jest życie - wystarczy solidna, porządna praca - podsumował M. Golon.
Uroczystości 73. rocznicy śmierci bohaterów Armii Krajowej zakończyła wieczorna Msza św. w kościele pw. św. Jana Bosko na gdańskiej Oruni, po której złożono kwiaty pod sąsiadującym ze świątynią pomnikiem Danuty Siedzikówny "Inki".
W tym roku po raz pierwszy, oprócz tradycyjnych obchodów, IPN zorganizował także spacer historyczny śladami "Inki" po Gdańsku. Uczestnicy weszli m.in. do Aresztu Śledczego, gdzie rozstrzelano sanitariuszkę. W rolę przewodnika wcielił się Artur Chomicz z IPN Gdańsk.
Patronat medialny nad wydarzeniem objął "Gość Niedzielny".