– Najpierw musiałem zbudować żywy Kościół – wspólnotę ludzi. To jest podstawa. Pomyślałem sobie: po co ruszać z budową kościoła, skoro nie ma w nim wiernych, a więc prawdziwego Kościoła? Dlatego stwierdziłem, że ludzie muszą mieć coś, z czego będą ogromnie dumni. Siedząc w kuchni przy stole, wziąłem butelkę po wodzie mineralnej, opakowanie po bombonierce i zacząłem projektować makietę kościoła – wspomina kapłan. – Wpadłem na pomysł, żeby świątynia była jak u pierwszych chrześcijan: prosta, nieduża, w duchu czasu. Bardzo podobały mi się konstrukcje betonowe, a gdy byłem w poprzedniej parafii, zrobiłem tam szklane prezbiterium. Tak powstał projekt naszego nowego kościoła w Babich Dołach. Doskonale wpisuje się on w przestrzeń lokalną, gdyż są tu tereny wojskowe. Były tu bunkry, niedaleko torpedownia. Tak zjawiła się cała myśl – mówi ks. Gulczyński.

Pierwszą inicjatywą ks. Kordiana było wykonanie geotermalnego ogrzewania w kaplicy, domu parafialnym i w przyszłym kościele. Druga sprawa to rozwój duszpasterstwa. – W parafii jest 1250 osób. 10 lat temu było 4 ministrantów, dziś jest ich 25. W służbie liturgicznej posługują również dziewczęta, tzw. krucjatki. Obecnie mamy trzy róże Żywego Różańca, w tym jedną męską. Zawsze w drugą niedzielę miesiąca w kaplicy trwa Jerycho Różańcowe. Przez cały tydzień, w dzień i w nocy, parafianie adorują Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. To jest żywy Kościół i dla Niego budujemy kościół z kamienia – zaznacza kapłan. – Trzy lata czekaliśmy na pozwolenie, by móc rozpocząć budowę. W tej chwili są dwie trzecie stanu surowego. Można powiedzieć, że jak na możliwości naszej małej parafii budowa idzie bardzo szybko, wręcz galopuje – podkreśla Grzegorz. – Patrząc na całokształt, jak na razie nie narzekam i za wszystko Panu Bogu oraz ludziom dziękuję – mówi ks. Gulczyński.